Niektórzy ich nie noszą, inni ukrywają, jeszcze inni w świetle kamer rozdają je potencjalnym wyborcom. Zegarki światowych przywódców w każdym kraju wywołują jednak głośne dyskusje. Interesujące są przede wszystkich ich ceny, sięgające często dziesiątek tysięcy euro. Idąc śladem ministra Nowaka, który drogimi czasomierzami miał wymieniać się z kolegami, sprawdziliśmy, co do zaoferowania w tej kwestii mają między innymi Barack Obama czy Władimir Putin.

Luksusowe zegarki Sarkozy’ego źródłem porażki wyborczej

Astronomicznie drogie zegarki Nicolasa Sarkozy’ego stały się symbolem jego zamiłowania do luksusu i... jedną z przyczyn porażki wyborczej. Pod koniec swojej kadencji Sarkozy nazwany był w mediach "królem wszystkiego, co błyszczy", a karykaturzyści rysowali go najczęściej z rolexem na ręce.

Na taki obraz byłego prezydenta Francji - według wielu komentatorów - zapracował między innymi jego wizerunkowy doradca - Jacques Seguela, który bardzo nieudolnie próbował go bronić. Przecież wszyscy mają roleksy - jak nie masz roleksa w wieku 50 lat, to znaczy, że zmarnowałeś swoje życie! - oświadczył Seguela w momencie, kiedy bezrobocie we Francji zaczęło bić rekordy.

Wkrótce potem - zamiast rolexa za 13 tysięcy euro - Sarkozy zaczął nosić platynowy zegarek marki Patek Philippe za 43 tysiące euro. Kieszonkowcy próbowali go nawet ukraść, kiedy prezydent witał się z wyborcami. Wartość feralnej kolekcji luksusowych zegarków Nicolasa Sarkozy’ego została oszacowana na 130 tysięcy euro.

W Rosji zegarki się ukrywa albo... rozdaje

W Rosji ludzie władzy nie zamieniają się zegarkami. Czasami jednak ukrywają je przed opinią publiczną - jak patriarcha prawosławny Cyryl, na którego fotografiach skrzętnie wyretuszowano drogi chronograf. Z kolei rosyjski przywódca Władimir Putin zwykł zegarki rozdawać i trzeba przyznać, że ma gest...

W 2009 roku dwukrotnie podarował "prostym ludziom" zegarki wprost ze swojej ręki. Szczęście uśmiechnęło się do syna pasterza z Tuwy przy granicy z Mongolią oraz do ślusarza z Tuły. Rosyjski prezydent podarował im Blancpain Leman Aqualung Grande Date za 10,5 tysiąca dolarów każdy. W sierpniu 2010 roku taki sam zegarek Putin wrzucił w zalewany betonem fundament elektrowni wodnej w obwodzie amurskim.

Na prawej ręce rosyjskiego prezydenta zauważono jednak znacznie droższe egzemplarze. Putin nosił na przykład Patek Philippe z białego złota, wyceniany na 60 tysięcy dolarów. Prawdziwą sensację wzbudził natomiast zegarek A. Lange & Sohne Tourbograph. Ten drobiazg z platynową kopertą, z paskiem z krokodylej skóry kosztuje pół miliona dolarów!

Mimo to, w kolekcji Putina są: Patek Philippe Calatrava za 18 tysięcy dolarów, A.Lange & Sohne 1815 za 25 tysięcy dolarów, Breguet Marine za 15 tysięcy dolarów, a także Blancpain Leman Flyback  za 10 tysięcy dolarów. Co ciekawe, oficjalnie Władimir Putin w ciągu roku zarabia 3 miliony 662 tysiące rubli, czyli  około 122 tysięcy dolarów.

Jak podkreśla rosyjska opozycja, amerykański prezydent Barack Obama nosi zegarek za 200 dolarów, 2500 razy tańszy niż lokator Kremla.

18-karatowe złoto i skóra aligatora na ręce Baracka Obamy

Barack Obama w swojej kolekcji ma zegarki warte od kilkuset do kilkunastu tysięcy dolarów. Wśród nich są między innymi prezenty. Jeden ze szwajcarskich producentów od 60 lat przekazuje każdemu nowo wybranemu prezydentowi ekskluzywny czasomierz. Amerykański przywódca dostał model, którego tarcza nie zakrywa mechanizmu. Ekskluzywny zegarek wykonany jest z 18-karatowego złota i stali szlachetnej, pasek zrobiono natomiast ze skóry aligatora. Zegarek, który można zanurzyć na głębokość 50 metrów, powstał w limitowanej wersji 150 sztuk. To jednak niejedyny czasomierz, który otrzymał Barack Obama. W swojej kolekcji amerykański prezydent ma także warty około 300 dolarów zegarek od Secret Service, z nazwą formacji na tarczy.

David Cameron zegarka nie nosi

Są jednak i tacy światowi przywódcy, którzy zegarka po prostu nie noszą. Należy do nich między innymi brytyjski premier. Na ręce Davida Camerona próżno szukać też obrączki. On sam nie komentuje tego faktu, ale plotkarskie czasopisma na Wyspach mają odpowiedź. Ich zdaniem, szef brytyjskiego rządu, idealnie pasuje do stereotypu dżentelmena wywodzącego się z klasy średniej, który uważa, że noszenie biżuterii nie przystoi mężczyźnie i nie ważne, czy jest to wart kilka tysięcy funtów zegarek czy symbol małżeństwa. Cameron nie spóźnia się na spotkania, bo ma doradców, którzy o to dbają, a brak zegarka na przegubie dłoni wcale nie oznacza, że podejmuje decyzje lekką ręką.