Aresztowano dwie osoby podejrzane o przeprowadzenie zamachu w metrze w Mińsku. "Ze znacznym stopniem wiarygodności można uważać, że jeden z zatrzymanych jest wykonawcą" ataku - podała białoruska prokuratura.

To dwie osoby. Trwają czynności śledcze z ich udziałem, przeprowadzono pierwsze przesłuchania, w których uczestniczyli adwokaci, otrzymano pierwsze zeznania - powiedział zastępca prokuratora generalnego Andrej Szwed. Kieruje on grupą śledczą badającą poniedziałkowy zamach, w którym zginęło 12 osób, a ponad 100 zostało rannych.

Obaj zatrzymani są obywatelami Białorusi. Szwed nie wyjaśnił, czy sami podejrzani przygotowali ładunek wybuchowy, ani też gdzie zostali zatrzymani.

Według jego słów wydział antyterrorystyczny KGB otrzymał materiały wideo, na których widać, jak wykonawca zamachu zjeżdża z dużą czarną torbą na stację metra Kupałowskaja. Następnie przechodzi na skrzyżowaną z nią stację Oktiabrskaja. Pewien czas znajduje się na peronie, potem zostawia torbę obok ławki i odchodzi. Następnie "wykonuje jakieś czynności rękami, czy to w kieszeni kurtki, czy spodni", po czym następuje wybuch.

Zastępca prokuratora wyjaśnił też, że rozpatrywana jest obecnie wersja zamachu różniąca się od trzech poprzednich, o jakich mówił we wtorek szef KGB Wadzim Zajcau. Trzy wcześniej ogłoszone wersje mówiły o: chęci destabilizacji sytuacji w kraju, zemście radykalnych organizacji, działaniach osoby chorej psychicznie.

Andrej Szwed powiedział też, że badany jest związek dwóch zatrzymanych osób z wcześniejszymi incydentami z użyciem materiałów wybuchowych na Białorusi. To m.in. wybuch ładunku podłożonego na koncercie plenerowym w Mińsku w nocy z 3 na 4 lipca 2008 roku. Wówczas rannych zostało ponad 50 osób. Winnych nie odnaleziono.