Amerykańscy śledczy zdecydowali o wycofaniu zarzutów gwałtu i porwania wobec czterech członków polskiego zespołu deathmetalowego Decapitated - poinformował "The Spokesman-Review". Rzekomy gwałt miał mieć miejsce po sierpniowym koncercie grupy w Spokane. Po decyzji śledczych muzycy mogą wrócić do Polski.

Proces Wacława Kiełtyki, Michała Łysejko, Rafała Piotrowskiego i Huberta Więcka miał rozpocząć się 16 stycznia. W piątek prokurator Kelly Fitzgerald zdecydowała jednak o wycofaniu wszystkich zarzutów dot. gwałtu i porwania ze względu na "dobro ofiary" i "interes wymiaru sprawiedliwości". Jak jednak zauważa "The Spokesman-Review", muzycy mogą zostać oskarżeni w przyszłości.

Obrońcy członków zespołu ocenili decyzję śledczych jako oczekiwaną.

Wszyscy odczuli ulgę i nie mogą doczekać się powrotu do domu - oświadczył Steve Graham, reprezentujący Kiełtykę.

Właśnie on informował dwa tygodnie temu o tym, że światło dzienne ujrzał "nowy dowód", który wzbudził wątpliwości w sprawie opartej w dużej mierze na zeznaniach dwóch kobiet.

Twierdziły one, że po koncercie zespołu, który miał miejsce 31 sierpnia w Spokane, muzycy siłą zatrzymali je w swoim busie. Jedna z nich miała zdołać uciec. Druga twierdziła, że została brutalnie zgwałcona przez wszystkich członków grupy, a później wyrzucona z busa.

Gdyby doszło do procesu, obrońcy muzyków planowali podważyć wiarygodność oskarżającej ich kobiety, która raz już - w 2014 roku - przyznała się do okłamania policji ws. obrażeń, jakie odniosła w czasie kłótni z chłopakiem.

Członkowie Decapitated w grudniu zostali zwolnieni z aresztu za kaucją.

Źródło: "The Spokesman-Review"


(e)