Po budowie gazociągu przez Bałtyk z Rosji do Niemiec i dalej do Czech może się okazać, że z każdego kierunku gaz do Polski dostarcza kontrolowany z Kremla Gazprom. Ta zależność będzie się powiększać - mówi analityk Międzynarodowej Agencji Energii w Paryżu Paweł Olejarnik. W rozmowie z korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem podpowiada jednak, jak to zmienić.

Trzeba starać się, by nasze zapotrzebowanie za gaz nie wzrastało zbyt szybko, by ludzie inwestowali w lepszą izolację w mieszkaniach, żeby nie trzeba było nadmiernie grzać – stwierdza Paweł Olejarnik. Zaznacza też, że dobrym rozwiązaniem może być energia nuklearna. Może ona znacznie pomóc polskiemu bezpieczeństwu energetycznemu - podkreśla. Jest jednak wiele przeszkód, które trzeba przeskoczyć.

Paweł Olejarnik zaznacza też, że udział gazu w naszym bilansie energetycznym będzie rósł. Dlatego warto rozważyć eksport skroplonego gazu z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Może bowiem okazać się tańszy od rosyjskiego. Nasz kraj – przypomnijmy – właśnie finalizuje umowę z Rosją na dostawy gazu do 2037 roku.

Jednak - jak zaznacza analityk Międzynarodowej Agencji Energii w rozmowie z naszym dziennikarzem - w Polsce nie ma jeszcze terminalu, żeby importować skroplony gaz. Oczywiście jest taki plan – koło Świnoujścia - dodaje i podkreśla, że powstanie on, jeśli wszystko dobrze pójdzie, najprawdopodobniej w 2015 roku. To perspektywa 5 lat. Do tego czasu światowa ekonomia powróci do dobrego stanu i przewidujemy, że zapotrzebowanie na gaz wzrośnie prawie o 40 procent do 2030 - stwierdza: