​Władze Syrii ostrzegły w czwartek, iż ewentualna operacja wojsk tureckich w regionie Afrin zostanie uznana za akt agresji. Reżim Baszara el-Asada zapewnił, że zamierza strącać tureckie samoloty przeprowadzające ataki na terytorium Syrii. Turecka operacja zbrojna w regionie Afrin, na północy Syrii, zostanie uznana za "akt agresji" i "pogwałcenie prawa międzynarodowego" - napisał w oświadczeniu wiceminister spraw zagranicznych Syrii Fajsal Mekdad.

​Władze Syrii ostrzegły w czwartek, iż ewentualna operacja wojsk tureckich w regionie Afrin zostanie uznana za akt agresji. Reżim Baszara el-Asada zapewnił, że zamierza strącać tureckie samoloty przeprowadzające ataki na terytorium Syrii. Turecka operacja zbrojna w regionie Afrin, na północy Syrii, zostanie uznana za "akt agresji" i "pogwałcenie prawa międzynarodowego" - napisał w oświadczeniu wiceminister spraw zagranicznych Syrii Fajsal Mekdad.
Tureckie czołgi /AA/ABACA /PAP/EPA

Dyplomata poinformował, że Damaszek "całkowicie odrzuca" obecność jakichkolwiek sił tureckich w Syrii. Operacja zbrojna skomplikuje rolę Ankary w dyplomatycznych wysiłkach i "zrówna ją z grupami terrorystycznymi" - dodał.

Mekdad zaznaczył, iż syryjskie siły powietrzne są gotowe do zniszczenia "tureckich celów lotniczych w przestrzeni powietrznej Syrii".

Tureckie władze wielokrotnie zapowiadały, że w najbliższych dniach dojdzie do zbrojnej ofensywy na Afrin, kontrolowany przez kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG). Celem ofensywy - jak zapowiadał prezydent Recep Tayyip Erdogan - jest "usunięcie elementów terrorystycznych" z południowej granicy Turcji.

Przez ostatnie dni zarówno YPG, jak i tureckie siły działające na terytorium Syrii oskarżają się nawzajem o prowadzenie ostrzału w okolicach Afrin - zwraca uwagę Reuters. Jednak brak informacji, by rozpoczęła się turecka ofensywa.

Główne ugrupowanie syryjskich Kurdów, Partia Unii Demokratycznej (PYD), wezwało w środę wspólnotę międzynarodową, aby skłoniła Turcję do zaprzestania bombardowań w regionie Afrin.

Kurdowie opanowali znaczne obszary w północnej Syrii po wybuchu zbrojnej rebelii przeciwko reżimowi Asada w 2011 roku. Strefa wpływów milicji YPG i ich sojuszników rozszerzyła się po tym, jak dołączyli oni do sił USA, aby zwalczać dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), aczkolwiek - jak zastrzega Reuters - Waszyngton sprzeciwia się ich planom autonomicznym.

Zapowiadana przez Ankarę ofensywa to przedłużenie podjętej przez Turcję w 2016 roku operacji "Tarcza Eufratu" na północy Syrii, która miała na celu walkę z ISIS i powstrzymanie kolejnych podbojów kurdyjskich bojowników w tamtym regionie. Obecnie tureckie siły są rozmieszczone po obu stronach Afrin, na terenach kontrolowanych przez syryjską zbrojną opozycję. 

(ph)