Prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który spędza wakacje w USA, został zmuszony przez opozycję do złożenia wyjaśnień w sprawie kontrowersyjnej sprzedaży Trypolisowi pocisków przeciwpancernych.

Sarkozy zapewnił, że pociski przeciwpancerne nie są „prezentem” dla libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego za to, że półtora tygodnia temu uwolnił – po zakulisowych negocjacjach, które prowadziła żona Sarkozy’ego – więzione w Trypolisie bułgarskie pielęgniarki.

Francuski przywódca oświadczył, że negocjacje w sprawie sprzedaży broni Libii prowadzone były niezależnie już od półtora roku. Paryscy komentatorzy pozostają jednak sceptyczni – podejrzewają, że w zamian za kontrakty zbrojeniowe Kadafi nie tylko zgodził się na uwolnienie bułgarskich pielęgniarek, ale również – być może – obiecał Sarkozy’emu pomoc w rozwiązaniu konfliktu zbrojnego w Darfurze w Sudanie, któremu Francja chce położyć kres.