Pomnik Tadeusza Kościuszki przed Białym Domem w Waszyngtonie został w nocy z niedzielę na poniedziałek zdewastowany. Cokół pomnika polskiego i amerykańskiego bohatera narodowego zamalowano antyprezydenckimi napisami. Protesty w wielu amerykańskich miastach wymknęły się spod kontroli. Ich zarzewiem stała się śmierć 46-letniego czarnoskórego George'a Floyda, który zmarł w trakcie brutalnego zatrzymania przez policję w Minneapolis.


Przed Białym Domem protestowało kilka tysięcy ludzi. Przed Białym Domem podpalono samochody, a także episkopalny kościół św. Jana. Światła zazwyczaj oświetlające w nocy oficjalną rezydencję prezydenta USA zostały wyłączone. W Waszyngtonie co chwilę słychać było odgłos strzałów.

Korespondent RMF FM Paweł Żuchowski informował, że demonstranci zdewastowali pomnik Tadeusza Kościuszki, stojący przed Białym Domem. Cokół pomnika polskiego i amerykańskiego bohatera narodowego zamalowano antyprezydenckimi napisami. Kościuszko w swoim testamencie przekazał część majątku na wykupienie czarnoskórych niewolników.

Do zniszczenia jego pomnika odniósł się ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych. "Jestem zdegustowany i zbulwersowany" napisał na Twitterze Piotr Wilczek. 


Centrum Waszyngtonu opanowane zostało przez demonstrantów, dochodziło do starć z policją. Niektóre drogi dojazdowe do oficjalnej rezydencji prezydenta USA zostały przez policję odcięte. Na skrzyżowaniach demonstranci, w większości młodzi ludzie, ustawiali się przed funkcjonariuszami, podnosząc ręce do góry i krzycząc "nie strzelajcie".

Z tłumu w kierunku policjantów ciskane były kamienie i butelki z wodą, sprzedawane często na miejscu przez nastolatków. Agresywni protestujący zostali aresztowani. W trakcie zatrzymań policjanci byli wyzywani oraz opluwani. "Jesteście zwierzętami" - krzyczeli niektórzy w kierunku funkcjonariuszy.


Przez całą niedzielę nad Waszyngtonem latały śmigłowce, w centrum miasta utrzymuje się przeciągły dźwięk policyjnych syren. Sklepy zamknięto wcześniej; niektóre mają deskami zabite okna.

Amerykańskie media w niedzielę doniosły, że w piątek w trakcie protestów prezydent USA Donald Trump wraz z rodziną na krótko został skierowany do bunkra pod Białym Domem.

Godzina policyjna w niemal 40 miastach

W nocy lokalne władze wprowadziły godzinę policyjną. Wieczorem mieszkańcy Waszyngtonu na swoje telefony komórkowe otrzymali powiadomienia, że od 11 wieczorem do 6 nad ranem czasu miejscowego obowiązywać będzie godzina policyjna. Komunikaty wysyłane zostały w języku angielskim i hiszpańskim.

Amerykanie są oburzeni przesadną agresją policji i Gwardii Narodowej - filmiki z brutalnym zachowaniem służb bezpieczeństwa biją w mediach społecznościowych rekordy popularności.

Śmierć George'a Floyda, która wstrząsnęła Ameryką

Od kilku dni przez Stany Zjednoczone przetacza się fala gwałtownych protestów po śmierci George’a Floyda: 46-letniego Afroamerykanina, który zmarł w wyniku brutalnego zatrzymania, przeprowadzonego przez białego policjanta, 44-letniego Dereka Chauvina. Na upublicznionych nagraniach z zatrzymania widać, jak Chauvin kolanem przyciska szyję Floyda do betonu. Przez 8 minut i 46 sekund. "Nie mogę oddychać!" - te ostatnie słowa 46-latka stały się jednym z haseł skandowanych przez wzburzonych Amerykanów w czasie protestów. 

Zaczęło się od zgłoszenia o fałszywym banknocie

Tragiczne wydarzenia zapoczątkowało - jak relacjonuje BBC - zgłoszenie o fałszywym banknocie 20-dolarowym, którym George Floyd miał zapłacić za paczkę papierosów. Policję zawiadomił młody pracownik sklepu spożywczego w Minneapolis, którego Floyd był częstym klientem i w którym tego wieczoru kupił papierosy.

Sprzedawca zadzwonił na numer alarmowy 911 o godzinie 20:01, dyspozytorowi powiedział, że zażądał od Floyda zwrotu papierosów, ale "on nie chce tego zrobić". Twierdził, że 46-latek wygląda na pijanego i nie panuje nad sobą.

O 20:08 na miejscu zjawiło się dwóch policjantów. Początkowo - jak relacjonuje BBC - George Floyd został umieszczony, wraz z dwoma innymi ludźmi, w zaparkowanym w pobliżu radiowozie.

Po chwili jednak jeden z funkcjonariuszy, Thomas Lane, wyjął broń - badający sprawę śledczy nie wyjaśniają, dlaczego uznał to za koniecznie - i zażądał od Floyda, by ten pokazał dłonie, po czym wyciągnął go z samochodu i skuł kajdankami.

46-latka poinformował, że został aresztowany za "posłużenie się sfałszowanymi pieniędzmi".

Około 20:14, kiedy policjanci próbowali umieścić Floyda w samochodzie, ten - jak wynika z raportu, na który powołuje się BBC - "zdrętwiał, upadł na ziemię i powiedział funkcjonariuszom, że cierpi na klaustrofobię".

Na miejscu pojawił się Derek Chauvin. Wraz z innymi policjantami próbował umieścić Floyda w radiowozie, ale o 20:19 wyciągnął 46-latka na zewnątrz, sprawiając, że mężczyzna upadł na ziemię.

George Floyd leżał na betonie z twarzą do ziemi, skuty kajdanami. To wtedy Derek Chauvin ukląkł lewym kolanem na szyi 46-latka i przycisnął ją do ziemi. "Nie mogę oddychać" - powtarzał George Floyd. Błagał: "Proszę, proszę, proszę". Bez skutku: Derek Chauvin nie reagował.

Jak wynika z raportu śledczych, cytowanego przez BBC, przyciskał Floyda kolanem do ziemi przez 8 minut i 46 sekund. Po mniej więcej 6 minutach 46-latek zamilkł, przestał reagować.

Świadkowie, z których wielu nagrywało zajście telefonami komórkowymi, wezwali policjantów, by sprawdzili puls zatrzymanego. Jeden z funkcjonariuszy dotknął prawego nadgarstka Floyda, pulsu nie wyczuł.

O godzinie 20:27 Derek Chauvin zdjął kolano z szyi George’a Floyda. Nieruchomego 46-latka umieszczono na noszach, karetka zabrała go do szpitala. Około godziny później poinformowano, że George Floyd nie żyje.

Publikujemy nagrania z zatrzymania George'a Floyda. Ostrzegamy: są drastyczne.

Jak podaje Polska Agencja Prasowa, 44-letni Derek Chauvin pracował w policji przez 19 lat. W tym czasie złożono na niego 17 skarg.

Wszyscy policjanci, którzy brali udział w zatrzymaniu George’a Floyda, zostali zwolnieni ze służby, a FBI wszczęło w ich sprawie dochodzenie. Derek Chauvin usłyszał zarzut zabójstwa.