Francuscy śledczy próbują znaleźć ewentualnych wspólników sprawcy piątkowego zamachu we Francji. 35-letni Yassin Salhi został już przesłuchany. Jest podejrzewany o to, że ściął głowę swemu pracodawcy.

Ten makabryczny akt obcięcia głowy, z inscenizacją, z flagami (islamistycznymi), jest nowy we Francji i obliczony na wywarcie wrażenia - przyznał premier Francji Manuel Valls. Ostrzegł, że "pytanie nie brzmi, czy będzie nowy zamach, ale kiedy on nastąpi". Szef MSW Francji Bernard Cazeneuve zapewnił, że rząd w obliczu wysokiego zagrożenia będzie działał "bez przerwy i bez wytchnienia".

35-letni Yassin Salhi w piątek rano przedostał się na teren zakładów gazowych w Saint-Quentin-Fallavier, ok. 30 km na południowy wschód od Lyonu. Według ostatnich ustaleń wjechał samochodem w hangar na terenie zakładów, powodując eksplozję zbiorników z gazem. Został zatrzymany, gdy usiłował wywołać kolejną. Koło samochodu znaleziono ciało 54-letniego mężczyzny; zabity był właścicielem firmy transportowej.

W piątek przesłuchane zostały żona i matka podejrzanego, przeprowadzono też rewizję w jego mieszkaniu oraz firmie transportowej, której był pracownikiem.

Yassin Salhi urodził się we Francji; jego ojciec pochodził z Algierii, a matka z Maroka. Ma trójkę dzieci. W przeszłości służby francuskie sprawdzały jego domniemane związki z radykalnym islamem.

(mn)