​Mężczyzna, który wysadził się w powietrze w Wigilię w centrum Nashville w amerykańskim stanie Tennessee, chciał popełnić spektakularne samobójstwo, cierpiał na paranoję i nie działał z pobudek ideologicznych - głosi raport FBI opublikowany w poniedziałek.

63-letni Anthony Warner, specjalista od informatyki, w Wigilię Bożego Narodzenia wysadził w powietrze swój samochód turystyczny w centrum Nashville. 

Jedyną ofiarą śmiertelną zamachu był on sam, bowiem na 15 minut przed wybuchem ostrzegł okolicznych mieszkańców przed eksplozją.

Według ustaleń FBI Warner cierpiał na paranoję i postanowił popełnić samobójstwo "w powodu licznych czynników stresu, przekonań zapożyczonych z ekscentrycznych teorii spiskowych, utraty stabilności i nieudanych relacji osobistych".

Wierzył w istnienie UFO i reptilian

Na dzień przed atakiem wysłał do kilku osób dziewięciostronicowy list, w którym napisał, że posiadł "niezmierną wiedzę" i "rozumie wszystko, począwszy od tego kim oni (reptilianie, ludzie-jaszczury występujący m.in. w teoriach spiskowych - przyp. red.) są, aż po czym naprawdę jest wszechświat".

Z treści listu wynika, że wierzył iż reptilianie zawładnęli Ziemią i zmienili ludzkie DNA

Warner pisał też, że ataki z 11 września były dziełem obcych z innej planety. Twierdził jednocześnie, że "wszystko jest iluzją" i "nie ma czegoś takiego jak śmierć".

Śledztwo FBI wykazało, że Warner wybrał czas i miejsce samobójstwa tak, by było ono spektakularne, ale starał się ograniczyć ryzyko skrzywdzenia znajdujących się w pobliżu osób.

W wybuchu bomby, którą Warner skonstruował sam, trzy osoby zostały ranne, eksplozja uszkodziła też kilkadziesiąt budynków.