Zagraniczna inspiracja to będzie główna wersja śledztwa w sprawie wczorajszego zamachu w mińskim metrze - twierdzą w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Zasadą przedstawiciele białoruskiej opozycji. Działacze spodziewają się też wzmożenia, i tak bardzo silnych, represji ze strony reżimu. W wybuchu na stacji Oktiabrskaja zginęło 12 osób, a prawie 150 zostało rannych.

Już wczoraj Aleksander Łukaszenka, mówiąc o zamachu, stwierdził, że mógł być "prezentem z zewnątrz". Gdyby prezydent przyjął bowiem wersję, że organizatorami tego zamachu byli Białorusini, oznaczałoby to przyznanie, że nie panuje nad sytuacją w kraju - twierdzi jeden z liderów opozycji Anatolij Lebiedźka.

A tak - dodaje - najwygodniejsze dla reżimu będzie mówienie o tym, że międzynarodowi wrogowie zamieszali w głowach Białorusinom. Z zagranicy naszymi spokojnymi obywatelami sterowali. Przez telefon mówili, jak i co wysadzać - stwierdza.

Z kolei inny działacz Jurij Hubarewicz obawia się, że teraz reżim ostatecznie rozprawi się z szeroko pojętą opozycją. Represje dotkną absolutnie wszystkich ludzi, którzy wykazują niezadowolenie sytuacją na Białorusi - mówi.

Opozycja przypomina, że po grudniowych powyborczych zamieszkach w Mińsku, władza oskarżyła Polskę i Niemcy w inspirowaniu organizatorów manifestacji do przewrotu na Białorusi.