Gdyby biskup skończył mszę wcześniej, rzeź byłaby jeszcze większa - powiedziała Nermin Nabil świadek zamachu przez koptyjskim kościołem w Aleksandrii w Egipcie. Zginęło 21, a rannych zostało 43 osoby. Najprawdopodobniej to był zamach samobójczy - powiedział szef egipskiego MSW.

Według egipskiego MSW zamach został prawdopodobnie przeprowadzony przez zamachowca-samobójcę, który zginął wśród innych osób. Ministerstwo wykluczyło hipotezę użycia samochodu-pułapki, wysuwaną początkowo przez władze i niektórych świadków.

30-letnia Nabil została ranna w nogę. Wyszłam dwie minuty przed końcem mszy. Tłumy ludzi wciąż były w środku - powiedziała. W rozmowie z reporterem agencji AFP podkreśliła, że "władze nie zrobiły niczego, by chronić chrześcijan".

Żadne ugrupowanie nie przyznało się do zorganizowania zamachu, ale przeprowadzono go dwa miesiące po tym, jak iracki odłam Al-Kaidy wystosował groźby pod adresem egipskich koptów.

Zamach sprowokował setki chrześcijan do wyjścia na ulice. Doszło do starć. Grupy chrześcijan i muzułmanów obrzucały się kamieniami, podpalano samochody. Wśród rannych jest ośmiu muzułmanów.

Prezydent Egiptu Hosni Mubarak zaapelował do chrześcijan i muzułmanów o zwarcie szeregów "wobec sił terroryzmu i tych, którzy chcą zagrozić bezpieczeństwu ojczyzny, jej stabilności i jedności jej dzieci".

Egipskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych napisało w komunikacie, że okoliczności tego oraz innych niedawnych zamachów "wyraźnie wskazują, że w ich przeprowadzeniu uczestniczyły zagraniczne elementy".