Amerykańscy prokuratorzy postawią w przyszłym tygodniu nowe zarzuty za zamach nad Lockerbie w 1998 roku - informuje dziennik "Wall Street Journal". Dotyczyć będą domniemanego twórcy bomby, który obecnie ma przebywać w Libii.

Abu Agila Mohammad Masud, były libijski oficer wywiadu, podejrzany jest o pomoc w wykonaniu bomby, która 32 lata temu wybuchła na pokładzie Boeinga 747 nad szkockim Lockerbie.

Do zamachu doszło tuż przed Bożym Narodzeniem w 1988 roku. Zginęło łącznie 270 osób, w tym 190 Amerykanów,  lecący na trasie Londyn-Nowy Jork.

Uważa się, że Abu Agila Mohammad Masud przebywa w areszcie w Libii, a Stany Zjednoczone wystąpią o jego ekstradycję.

Spodziewane zarzuty byłyby nowym rozdziałem w jednym z najdłuższych i najbardziej rozległych dochodzeń, dotyczących ataku terrorystycznego - zauważa portal US Today. Śledczy pracowali w kilkudziesięciu krajach i przesłuchali tysiące osób.

Dotychczas jedyną osobą skazaną w związku z zamachem na samolot pasażerski nieistniejących już amerykańskich linii lotniczych PanAm był libijski oficer wywiadu Abdelbaset al-Megrahi. Libia przyznała się do odpowiedzialności za ten zamach i wydała Megrahiego Brytyjczykom.

Za umieszczenie ładunku w samolocie Libijczyk został skazany w 2001 roku przez szkocki sąd na co najmniej 27 lat więzienia. Został zwolniony osiem lat później ze względów humanitarnych - cierpiał na chorobę nowotworową - i wrócił do Libii, gdzie zmarł w maju 2012 r. Do końca życia utrzymywał, że był niewinny.

W czasie zamachu Megrahi oficjalnie pełnił funkcję szefa ochrony w państwowych Libyan Arab Airlines. Prokuratorzy argumentowali, że to była to jedynie przykrywka dla jego służby w wywiadzie Muammara Kaddafiego, który niepodzielnie rządził Libią przez ponad 40 lat.

Prokuratorzy postawili Megrahiemu zarzuty po odnalezieniu w szczątkach samolotu małego fragmentu plastiku i resztki koszuli. Plastik miał być częścią urządzenia, które zdetonowało bombę, a koszulę - jak zeznał jeden ze świadków - wcześniej zakupił właśnie Libijczyk.