Nie miałem innego wyjścia - tak książę Harry tłumaczy decyzję o zdystansowaniu się od rodziny królewskiej. To było jego pierwsze wystąpienie po komunikacie królowej Elżbiety II, która zaakceptowała propozycję księcia i księżnej Sussex, ale wyraźnie narzuciła swe warunki.

Zdaniem komentatorów, brytyjska monarchini nie uznaje półśrodków. Ma na względzie wielowiekową tradycję i oczekiwania poddanych. W rodzinie królewskiej albo się jest, albo się jest gdzie indziej. Dlatego Elżbieta II zarządziła twardy Megxit - co jest analogią, po którą chętnie sięgają tropiciele brexitu.

Słuchając wypowiedzi księcia Harry'ego, można było odnieść wrażenie, że się przeliczył, stawiając swą przyszłość na ostrzu noża. Nie krył swego rozczarowania z powodu zaistniej sytuacji, której mimo wszystko, sam jest sprawcą. Nikt nie zmuszał go do nagłego zakomunikowanie światu, że de facto zrywa z Windsorami. Nazwał to formalnie rezygnacją z roli wysokiej rangi członka rodziny królewskiej. Niemniej przekaz oświadczenia, którego z nikim nie skonsultował i bez uprzedzenia z szefową "firmy" ogłosił, był jednoznaczny. Nic dziwnego, że królowa zareagowała w zdecydowany sposób.

Jaką decyzję podjęła królowa?

Harry i Meghan nie będą mogli używać tytułów ich królewskich wysokości. Formalnie ich nie tracą, ale jest to równoznaczne - mogą się ponownie przyzwyczajać do swoich imion. Nie będą także mogli nadal formalnie reprezentować monarchini - a na to, starając się jednocześnie odzyskać prywatność, liczyli najbardziej. Nie da się ciastka mieć na talerzu i w brzuchu jednocześnie. Królowa się na to nie zgodziła.

W dodatku Harry będzie musiał zerwać swe oficjalne kontakty z armią, co dla byłego żołnierza będzie szczególnie bolesne. Zobowiązany został też do zwrócenia prawie 2,5 miliona funtów, które ze skarbu państwa wydane zostały na remont oficjalnej rezydencji Sussexów, położonej na terenie zamku w Windsorze.

Na wewnętrznym celowniku

Przemawiając podczas charytatywnej uroczystości, Harry wyraźnie dał do zrumienia, że jest niezadowolony z wyniku swych pertraktacji z królową.

Zasługujecie na to, by usłyszeć prawdę. Mówię do was nie jako książę, ale Harry - osoba którą znacie od dawna, ale teraz z perspektywy kogoś, kto przejrzał na oczy - to zupełnie nowy język. 

Zdaniem komentatorów, książęca para znajdzie się teraz pod lupą Pałacu Buckingham, który skrupulatnie pilnował będzie, by nie wypowiadała się zbyt swobodnie na temat rodziny królewskiej. Ta przejrzystość spojrzenia - o której mówił książę Harry - może spędzać Windsorom sen z powiek. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego od urażonych krewnych, którzy znają wszystkie tajemnice rodziny. Wprawdzie Harry zaznaczył, że nigdzie z Meghan nie odchodzą i że nadal szanuje swą babkę, królową Elżbietę II, między wierszami dało się odczuć żal.

Odchodzi, czy zostaje?

W komunikacie wydanym przez królową, który w formie i treści był zarówno głosem monarchini, jak i babki - Elżbieta II zgodziła się, by Harry i Meghan dzielili swój czas między Wielką Brytanią a Kanadą. Meghan przebywa za Atlantykiem od świąt Bożego Narodzenia. Jest tam ze swym synem Archiem. Para zamierza zamieszkać w rezydencji znajomego miliardera, niedaleko granicy ze Stanami Zjednoczonymi. Kwestie dotyczące ich bezpieczeństwa nie zostały jeszcze rozwiązane. 

Jednocześnie z ich rezydencji Frogmore Cottage w Windsorze zwolniono służbę. To może oznaczać, że Sussexowie nie zamierzają spędzać tam dużo czasu. By zostawić tę furtkę otwartą, królowa postanowiła sprezentować dom Harry’emu i Meghan, żeby mieli dokąd wracać. W końcu stać ją na to. Pytanie, czy znajdą na to czas i ochotę.

Miękkie lądowanie

Kryzys wywołany decyzją książęcej pary o zdystansowaniu się od reszty rodziny królewskiej jest poważnym tąpnięciem w kręgach Windsorów. Nie należy zapominać, że królowa ma także problemy ze swoim synem Andrzejem, który oskarżany został o utrzymywanie znajomości ze skazanym pedofilem, amerykańskim finansistą Jeffrey’em Epsteinem i kontakty seksualne z młodymi kobietami, które Amerykanin miał mu dostarczać. Sprawa nie jest wyjaśniona do końca, a amerykański wymiar sprawiedliwości chętnie uciąłby sobie z księciem Andrzejem krótka pogawędkę, na którą on nie ma specjalnie ochoty. 

Należy jednak podkreślić, że to nie pierwszy, drugi, ani nawet dziesiąty kryzys w rodzinie królewskiej. Zawsze cudem lub dziwnym zrządzeniem losu Windsorowie wychodzą z zakrętu na prostą, bądź jak kto woli, lądują na cztery łapy. Z pewnością tak będzie tym razem.


Opracowanie: