Problemy w rosyjskim sądzie. Okazuje się, że podczas procesu dotyczącego przemycania narkotyków do kolonii karnej zaginął kluczowy dowód. Chodzi o kota, przy pomocy którego dokonywano procederu. Adwokaci uważają, że kot został podmieniony - oskarżają prokuraturę o fałszowanie dowodów.

Do sytuacji miało dojść w obwodzie tulskim. Jeden z więźniów kolonii karnej planował z pomocą swoich znajomych użyć kota do przenoszenia w obroży narkotyków do zakładu. 

Znajomych mężczyzny zatrzymano, gdy wraz ze zwierzakiem podjechali autem do ogrodzenia kolonii karnej. Kot został przejęty i umieszczony w miejscowym mini-zoo - został bowiem uznany za "dowód rzeczowy koloru szaro-biało-czarnego"

Podczas procesu obrońcy oskarżonych zażądali okazania dowodów rzeczowych - samochodu, obroży i właśnie kota. Adwokaci chcieli przeprowadzić eksperyment śledczy, by sprawdzić jak zwierzę zachowuje się bez obroży i ile kot waży bez narkotyków. 

Strona oskarżająca zaprezentowała kota w sądzie. Okazało się jednak, że przyniesione zwierzę jest zupełnie innej maści niż zarejestrowany w dokumentach "dowód rzeczowy". Zdaniem adwokata Dmitrija Sotnikowa, właściwy kot miał wszystkie białe wszystkie cztery łapy i nos, a do sądu przywieziono zwierzę, które ma przednią lewą łapę i nos w paski. 

Adwokat zarzucił prokuraturze fałszowanie dowodów. Sędzia ogłosił w procesie przerwę do 14 listopada.

To kolejna głośna "kocia" sprawa w Rosji. W ostatnich dniach media żyły tematem mężczyzny, który za pomocą fortelu wniósł swojego kota na pokład samolotu, mimo iż zwierzę było cięższe niż zezwala na to bagaż podręczny. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niezwykła sytuacja. Kot uratował rocznego chłopca