Brytyjczycy płacą coraz częściej za nieusprawiedliwione nieobecności ich dzieci w szkołach dłuższe niż 10 dni. Chodzi m.in. o rodzinne wypady na urlop w czasie roku szkolnego. Liczba nałożonych z tego powodu kar wzrosła w ciągu ostatniego roku aż o 70 procent i doszła do 64 tysięcy.

Brytyjskie przepisy przewidują one nawet 120 funtów kary za nieusprawiedliwioną nieobecność dziecka w szkolę dłuższą niż 10 dni. Miało to sprawić, że coraz mniej będzie uczniów wyjeżdżających na wakacje w trakcie roku szkolnego. Brytyjscy rodzice czasem decydują się na takie rozwiązanie ze względu na niższe niż w sezonie koszty.

Na Wyspach ruszyła kampania społeczna mająca na celu zliberalizowanie kontrowersyjnych przepisów. Jednym z jej liderów jest Stewart Sutherland, który na początku roku musiał zapłacić prawie tysiąc funtów kary za zabranie trójki swoich dzieci na tygodniowy urlop (kara była tak wysoka ze względu na nieuregulowanie jej w terminie). Sutherland postanowił dochodzić praw rodziców, którzy z różnych względów nie mogą wyjeżdżać z dziećmi na urlop w trakcie szkolnych wakacji. W jego przypadku chodziło o niestandardowe warunki i czas pracy (jest zatrudniony w brytyjskim Ministerstwie Obrony), które uniemożliwiały mu wyjazd w wakacje

Brytyjski resort edukacji argumentuje, że długotrwałe nieobecności dzieci w szkole negatywnie wpływają na ich postępy w nauce. By tacy uczniowie nadrobili zaległości, nauczyciele muszą im poświęcać więcej uwagi, co powoduje, że tracą na tym pozostałe dzieci.