Milion funtów zapłaciła brytyjska telewizja ITV za prawo do emisji głośnego wywiadu księcia Harry’ego i księżnej Meghan, jakiego Sussexowie udzielili gwieździe amerykańskich talk-shows Oprah Winfrey. Po rozmowie medialne notowania książęcej pary wzrosły. Ich szanse na powrót na łono rodziny królewskiej sięgnęły natomiast zera.

Spektrum reakcji jest olbrzymie. Brytyjscy republikanie na przykład twierdzą, że Harry i Meghan są sprawcami największego kryzysu w rodzinie Windsorów od 1936 r., kiedy to król Edward VIII zrezygnował z tronu dla amerykańskiej rozwódki.

Przeciwnicy Korony uważają, że po takim wywiadzie monarchia powinna zostać zniesiona.

Inaczej reagują zwolennicy rodziny królewskiej. Wprost zarzucają książęcej parze zdradę. Meghan, ich zdaniem, powinna dostać Oscara za grę aktorską, a Harry dorosnąć i nie skarżyć się na ojca.  W wywiadzie wnuk brytyjskiej królowej przyznał, że książę Karol przestał odbierać od niego telefony, po tym jak razem z Meghan zdecydowali zdystansować się od rodziny królewskiej.

Jednak najbardziej komentowane słowa padły podczas wywiadu z ust księżnej. Jej zdaniem, ktoś z rodziny królewskiej zastanawiał się na głos, jakiego koloru będzie ich pierworodny syn. Ten domniemany rasizm miał sprawić, że mały Archie nie został mianowany księciem, a został zaledwie lordem. 

Dwie strony medalu

Bardziej przychylni rodzinie królewskiej komentatorzy zastanawiaj się, dlaczego Harry i Meghan zdecydowali się na ten wywiad. Co chcieli przez to osiągnąć? Dlaczego zależało im na odpowiedzi na pytania, których nikt w przestrzeni publicznej nie zadawał?

Wnuk królowej poniekąd zaspokoił naszą ciekawość w tym temacie. Po zrezygnowaniu z formalnego reprezentowania rodziny królewskiej, Sussexowie pozbawieni zostali finansowego wsparcia, które otrzymywali z racji ich pozycji na dworze. Stąd wielomilionowe kontrakty podpisane przez nich z Netflixem i serwisem Spotify.

Książę nie łączy tych spraw, ale komentatorzy to robią. Jakoś przecież trzeba żyć - ironizują krytycy książęcej pary. Majątek księcia Harry’ego szacuje się na 40 milionów dolarów, a Meghan ma na koncie 5 milionów dolarów. Z pewnością, chodząc na zakupy, nie muszą sprawdzać cen na etykietach. Po wywiadzie z Oprhrą Winfrey ich wartość medialna wzrosła. Szanse na realizację nowych przedsięwziąć są znacznie większe, ale nie ma już dla nich powrotnej drogi do pałaców w Londynie. I choć Harry zapewnia, że wciąż utrzymuje dobre relacje z bratem Williamem i swą babką królową Elżbietą II, trudno powiedzieć, w jaki sposób będzie mógł naprawić swe stosunki z ojcem Karolem.

Szefowa firmy

Wiadomo, że królowa - choć trudno w to uwierzyć - nie będzie dziś wieczorem oglądać wywiadu swego wnuka i jego żony z panią Winfrey. Tak widzą to przynajmniej brytyjskie media.

Oficjalna reakcja dworu jest oszczędna - trzeba będzie z zaistniałej sytuacji wyciągnąć wnioski. To i tak dużo w wykonaniu instytucji, która dumna jest z kostycznych zasad i obrony swego wizerunku.

Osoby przychylne książęcej parze uważają, że dobrze zrobili piorąc arystokratyczne brudy publicznie. Zbyt wiele ich zdaniem skojarzeń sytuacja Meghan nasuwa z tragicznie zmarłą matką Harry’ego, księżną Dianą. Obie kobiety czuły się outsiderkami w pałacowych murach, obie doświadczyły samotności i miewały myśli samobójcze. Nikt - co podkreśliła w wywiadzie księżna Sussex - nie spieszył z pomocą. Książę Harry, widząc te zbieżności, postanowił wywieźć swą rodzinę za Atlantyk i zacząć nowe życie.

Ten wywiad na pewno będzie cezurą w reakcjach książęcej pary z rodziną Windsorów. Choć niektórzy obserwatorzy widzą w nim kropkę postawioną na końcu bardzo kłopotliwego zdania. To ostanie na pewno jeszcze nie padło.

Opracowanie: