Wbijanie igieł pod paznokcie, łamanie kości, przemoc seksualna, rażenie prądem, przymusowe karmienie, eksperymenty medyczne - takim torturom był poddawany jeden z więźniów, który przebywał w jednym z najgorszych chińskich zakładów karnych. Jego historię opisuje w swoim sobotnim wydaniu australijski portal news.com.au. Dziennikarze bezlitośnie obnażają bestialskie metody, jakie są stosowane wobec przetrzymywanych w więzieniach i obozach pracy w Chinach.

Wbijanie igieł pod paznokcie, łamanie kości, przemoc seksualna, rażenie prądem, przymusowe karmienie, eksperymenty medyczne - takim torturom był poddawany jeden z więźniów, który przebywał w jednym z najgorszych chińskich zakładów karnych. Jego historię opisuje w swoim sobotnim wydaniu australijski portal news.com.au. Dziennikarze bezlitośnie obnażają bestialskie metody, jakie są stosowane wobec przetrzymywanych w więzieniach i obozach pracy w Chinach.
Singapurscy aktywiści protestują przeciwko torturom stosowanym w Chinach za praktykowanie Falun Gong / HOW HWEE YOUNG /PAP/EPA

Portal opisuje historię mężczyzny, który w więzieniu przebywał w latach 2006-2009. Jintao Lin został uwięziony za praktykowanie Falun Gong - techniki doskonalenia ciała i umysłu m.in. dzięki medytacji. W 1999 roku chińskie władze zakazały praktykowania Falun Gong, kwalifikując ich zwolenników jako sektę. Zatrzymani trafiają do więzień, albo do obozów pracy. Tak stało się właśnie z Jintao Lin.

Z jego relacji wynika, że w ciągu 3 lat przebywania w więzieniu był wielokrotnie, brutalnie torturowany. Do "wyszukanych" metod więziennych strażników należało m.in. wbijanie i łamanie igieł pod paznokciami oraz trwające wiele godzin krępowanie uwięzionego w pozycji skrajnie nienaturalnej (np. rozciągniętego w poprzek celi).

Wszystko to odbywało się bez wcześniejszego procesu i bez możliwości obrony. Mężczyznę aresztowano, ponieważ na jego komputerze znaleziono materiały o Falun Gong.

Ta historia nie jest odosobniona. Dziennikarze przytaczają podobną relację 43-letniego Hongbina Lin. Jak mówi, także on - oraz wielu innych więźniów - było zmuszanych do nieludzkich zachowań.

Były dwie elektryczne pałki, dwóch policjantów i inni więźniowie, którzy stali obok. Rzucili mnie na ziemię, stanęli na moich nogach i przycisnęli do podłogi. W jednym momencie na moich nogach stało 10 osób. Później razili mnie prądem po głowie, twarzy i dolnych częściach ciała. Robili to tak długo, aż zabrakło mocy - mówił Lin.

Działania strażników więziennych miały na celu uzyskanie zapewnienia, że skazańcy nie będą już praktykowali Falun Gong. Jak dodaje Lin sam wie o tym, że nie był jedyny, którego poddawano torturom. Części nie udało się tego przeżyć.

O łamaniu praw człowieka w Chinach organizacje międzynarodowe alarmują od wielu lat. Przykładowo w 2006 roku raport ONZ wskazywał, że aż 66 proc. więźniów w chińskich obozach pracy to są osoby skazane za praktykę Falun Gong. W 2014 roku organizacja Human Rights Watch alarmowała, że w więzieniach wciąż stosowane są na szeroką skalę tortury, a ludzie więzieni są bez procesu i są pozbawiani prawa do obrony.

Pod koniec ubiegło roku przed Komitetem ONZ Przeciwko Torturom Chiny zaprzeczyły, że przetrzymują więźniów politycznych i skazanych za swoje przekonania i wierzenia. Zaprzeczyły także, że stosowane są tortury.

Z raportu Amnesty International wynika jednak, że w więzieniach i obozach pracy w Chinach wciąż na masową skalę stosowana jest przemoc i tortury.