Specjalna komisja będzie wyjaśniać okoliczności wypadku w parku rozrywki Alton Towers w Wielkiej Brytanii. Ustali m.in., dlaczego wagoniki znalazły się na tym samym torze rollercoastera. Oceni także przebieg akcji ratunkowej - ostatni pasażerowie kolejki ewakuowani zostali dopiero po ponad 4 godzinach od zdarzenia.

W wypadku, do którego doszło we wtorek po południu ciężko ranne zostały 4 osoby. To mężczyźni w wieku 18 i 27 lat oraz dwie kobiety - 17- i 19-latka. Wszyscy mają poważne obrażenia nóg.

Automatyczne hamulce, które powinny były za działać, najwyraźniej się nie włączyły. Dochodzenie ustali, dlaczego tak się stało - mówi  przedstawiciel firmy obsługującej brytyjski park rozrywki. Inspektorzy wezmą także pod uwagę inne incydenty, które wydarzyły się na rollercoasterze po jego otwarciu w 2013 roku.

Takich zdarzeń było kilka. Jeszcze przed oficjalnym uruchomieniem kolejki grupa dziennikarzy, którym zaoferowano przejażdżkę, utknęła na jednej z pętli do góry nogami. W lipcu 2013 roku nowa atrakcja parku Alton Towers zamknięta została na 5 dni po tym, jak odpadł metalowy fragment toru. Zarządzono wówczas ewakuację 48 osób.

Miesiąc później rollercoaster był nieczynny przez kolejne 5 dni z powodu "problemów technicznych", a w listopadzie tego samego roku 4 osoby uderzone zostały kołem, które odpadło z wagonika kolejki.

Rollercoaster "Smile" jest jedną z największych tego typu atrakcji na świecie. Jego budowa kosztowała 18 milionów funtów. Po wczorajszym wypadku, akcje operatora parku rozrywki, Merlin Enternaiments, spadły na londyńskiej giełdzie o 3 proc.

(abs)