Nic nie wskazuje na błąd pilota. Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu wydała wstępne oświadczenie w sprawie katastrofy lotniczej samolotu pilotowanego przez Harrisona Forda. Maszyna w nocy polskiego czasu spadła niedaleko Santa Monica w Kalifornii. Znany aktor trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wszystko wskazuje na to, że doszło do awarii silnika. Z ujawnionych nagrań wynika, że Harrison Ford tuż po starcie miał problemy i poprosił o zgodę na natychmiastowe lądowanie. Znany aktor nie zdołał jednak dotrzeć do lotniska. Maszyna spadła na pole golfowe.

Pilot zgłosił, że stracił moc w silniku i że próbuje wrócić na pas  - potwierdził Patrick Jones z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Zapewnił, że trwa drobiazgowe śledztwo, ale wszystko wskazuje na to, że do katastrofy doszło z powodu awarii silnika zabytkowego samolotu.

(mpw)