3 osoby zginęły, a 15 zostało rannych w wypadku polskiego autokaru, który wywrócił się w środę rano na zjeździe z autostrady na parking koło Dunkierki w północnej Francji. Koło południa lekarze ze szpitala w Dunkierce mają podjąć decyzję kiedy dwie ranne osoby w wypadku polskiego autokaru we Francji opuszczą szpital.

W innym szpitalu - w belgijskim Veurne- pozostają cztery osoby. Trzy prawdopodobnie jeszcze dziś będą mogły opuścić placówkę. 35 osób wyraziło chęć kontynuowania podróży do Wielkiej Brytanii i Irlandii, przewoźnik dostarczył im nowy autokar.

Polacy poszkodowani w wypadku skarżą się na Francuzów. Twierdzą, że pomoc przybyła za późno i była nieprofesjonalna. Polacy wzywali pomocy po angielsku, Francuzi mówili tylko po francusku. W tej sprawie interweniowała korespondentka RMF FM - Katarzyna Szymańska-Borginon, która rozmawiała z Polakami i z władzami w Paryżu.

Jak mówi szokujące jest to, że francuska straż pożarna, która pojawiła się na miejscu wypadku nie miała sprzętu do cięcia metalu. Jak opowiadali korespondentce RMF FM Katarzynie Szymańskiej-Borginon poszkodowani, strażacy po przybyciu na miejsce zajęli się rozstawianiem namiotów i innymi czynnościami. Osoby, które leżały przygniecione autobusem wyciągnięto dopiero po trzech godzinach, po podniesieniu autokaru dźwigiem. Ci ludzie nie mieli już szans na przeżycie. Wszyscy narzekają na to, że pomoc była spóźniona. Korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon była w szpitalu w belgijskiej Ostendzie, gdzie również przebywali ranni Polacy. Posłuchaj:

RMF FM dotarł też do pasażera autokaru, który trafił po wypadku do szpitala w Dunkierce. Oto jak nam opisał tę tragedię:

Autokarem należącym do zamojskiej firmy Polonia Transport jechało 48 osób i - według szefa firmy trzech, a według MSZ - dwóch kierowców. Autobus wyjechał we wtorek rano z Chełma (Lubelskie) do Londynu i Dublina. Po drodze zabierał pasażerów z Radomia, Piotrkowa Trybunalskiego, Łodzi, Konina i Poznania.

Po wstępnym dochodzeniu policja podejrzewa, że polski autokar jechał z nadmierną prędkością i wpadł w poślizg. Potwierdza to żandarmeria. W rejonie Dunkierki była wtedy wielka burza, więc nawierzchnia drogi był bardzo śliska. Podejrzewam, ale na razie jest to tylko hipoteza, że autokar dojeżdżał do parkingu przy autostradzie z nadmierną prędkością. Pierwszą wiadomość o wypadku mieliśmy o godzinie 5:30. Dzwoniły jednak osoby, które nie mówiły po francusku i nie wiedzieliśmy na początku, gdzie wysyłać ekipy ratunkowe - twierdzi pułkownik francuskiej żandarmerii. Później na miejsce wypadku dotarło kilkanaście karetek pogotowia i około 100 strażaków.

Kierowca autokaru został tymczasowo zatrzymany i jest przesłuchiwany przez francuską prokuraturę.

Właściciel autobusu twierdzi, że przyczyną wypadku była fatalna pogoda i złe oznakowanie trasy. Szef firmy wydał oświadczenie w tej sprawie. Wysłuchał go reporter RMF FM, Krzysztof Kot:

Kurs był ubezpieczony. PZU uruchomiło już środki z OC - 1,5 mln euro w przypadku szkód osobowych i 300 tys. euro - w przypadku szkód w mieniu. Autokar, marki Setra był nowy, pierwszą rejestrację miał w 2006 r. i miał ważne badania techniczne.

Bliższe informacje na temat wypadku można uzyskać pod numerami telefonu:

MSZ w Warszawie (+48 022) 523 94 47523 98 85

Konsulat Generalny RP w Lille (00-33) 320 144 180

Konsulat Generalny w Brukseli (00-32) 273 90 100273 90 101

Specjalny numer telefonu uruchomiła także firma Polonia Transport w Zamościu: 0 84 627 30 96.

To drugi tragiczny wypadek w ostatnim czasie we Francji z udziałem polskich turystów. 22 lipca doszło do wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami we francuskich Alpach. Autokar uderzył na zakręcie w barierkę i stoczył się kilkadziesiąt metrów w dolinę rzeki. Podróżowało nim po europejskich sanktuariach maryjnych 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka. Większość pochodziła z województwa zachodniopomorskiego. Zginęło 26 osób, 24 zostały ranne.