Kierowca prawdopodobnie zasnął - usłyszała reporterka RMF FM od pasażerów autobusu, który w niedzielę nad ranem miał wypadek na autostradzie w Niemczech. W niemieckich szpitalach pozostaje 8 osób. Jedna z nich ma cięższe obrażenia, które jednak nie zagrażają jej życiu.

Jak donosi nasza reporterka Aneta Łuczkowska, która jest na miejscu wypadku, wbrew wcześniej podawanym informacjom autokar nie spadł ze skarpy. Po prawej stronie drogi jest wysoki na mniej więcej 3 metry nasyp. Wygląda na to, że pojazd zahaczył kołem o miękkie podłoże i dlatego się przewrócił.

Autokarem, który jechał z Nadrenii Północnej-Westfalii do miejscowości północnej Polski, podróżował 66 pasażerów. 58 z nich jest już w drodze do Polski. Przy szpitalu w Koenigs Wurstenhausen przez kilka godzin czekali na zgodę służb na wyjazd do kraju autobusami zastępczymi. Pozostali trafili do okolicznych szpitali.

Na ustaleniem przyczyny wypadku pracuje niemiecka drogówka i nawet technicy kryminalni. Nie mogę tego potwierdzić, czy kierowca zasnął za kierownicą, czy przyczyna wypadku była inna, jej ustalenie zajmie kilka dni. - powiedział naszej dziennikarce rzecznik policji z Cottbus. Niemiecka prasa podkreśla, że to kolejny wypadek polskiego autokaru. W lipcu taki sam pojazd spadł ze skarpy na autostradzie pod Dreznem. Zginęło wtedy 9 osób.

Rodzinom poszkodowanych informacji udziela Infolinia Sindbad, nr 801 22 33 44 lub +48 77 443 44 44.

Jak informuje firma Sindbad, na zlecenie której realizowany był przejazd, autokar został wyprodukowany 4 lata temu. Miał badania techniczne ważne do marca przyszłego roku. Pojazd prowadziła doświadczona dwójka kierowców.

"Zarząd spółki jest w stałym kontakcie z Policją oraz Konsulem Generalnym RP w Niemczech. Obecnie pracujemy w głównej mierze nad uzyskaniem szczegółowych informacji dotyczących stanu zdrowia wszystkich pasażerów, ustalenia ich miejsca pobytu, a także informowania rodzin poszkodowanych" - czytamy w komunikacie przewoźnika.

(mn)