Londyńska gmina Hackney na ustawieniu jednego tylko znaku drogowego zarobiła w dwa miesiące prawie milion funtów. To łączna suma mandatów, jakie otrzymali kierowcy po ustawieniu zakazu skrętu w lewo, w pobliżu popularnej szkoły - donoszą brytyjskie media.

Znak pojawił się nieoczekiwanie i wielu kierowców po prostu go nie zauważyło. Inni postanowili zignorować sygnał, który - ich zdaniem -  nie jest jasny i obowiązuje tylko w określonych porach dnia. 

Władze gminy znalazły się pod ostrzałem krytyki. Zdaniem kierowców, to oczywista metoda reperowania topniejącego budżetu i finansowania podwyżek. 

Przedstawiciel władz gminy odpiera te ataki. Jak twierdzi - znak postawiono w trosce o jakość powietrza, jakim oddychają londyńczycy - szczególnie kiedy odwożą dzieci do szkoły i odbierają je po lekcjach.

Kierowcy uważają, że przez lata znaku nie było i nie utrudniało to nikomu życia. Są przekonani, że to kolejna odsłona wojny, jaką toczy z nimi gmina. Jak donoszą media, jeden z kierowców, 74-letni emeryt, otrzymał w miejscu ustawienia znaku 21 mandatów na łączną sumę ponad 1300 funtów.

(ak)