Jedenaście osób zginęło, a 36 zostało rannych w zamachu bombowym, do którego doszło rano w centrum Stambułu - poinformował gubernator miasta Vasip Sahin. Atak był wymierzony w policyjny autobus - dodał. Dotychczas nikt nie przyznał się do zamachu.

Ofiary śmiertelne to siedmiu policjantów i czterech cywilów - powiedział Sahin, dodając, że trzy ranne osoby są w stanie krytycznym.

Bomba została zdalnie zdetonowana w chwili, gdy obok wyładowanego materiałami wybuchowymi pojazdu przejeżdżał policyjny autobus - poinformowała turecka telewizja CNN Turk. Pokazała wrak samochodu i sprzedawców wychylających się z pobliskich sklepów z pamiątkami, przy dużym skrzyżowaniu niedaleko stambulskiego Starego Miasta, w europejskiej części metropolii.

Według agencji prasowej Dogan bomba została umieszczona w aucie zaparkowanym na skraju jezdni. Pod wpływem siły wybuchu przewrócił się przejeżdżający właśnie autobus policyjny i uszkodzone zostały pobliskie budynki, w tym hotel.

Agencja dpa podała, że miejsce wybuchu jest oddalone o kilometr w linii prostej od Krytego Bazaru i o 1,5 km od słynnego Błękitnego Meczetu, gdzie w styczniu Państwo Islamskie przeprowadziło zamach, w którym zginęło 12 niemieckich turystów.

Na razie nikt nie przyznał się do zamachu. Reuters przypomina jednak, że w ostatnim czasie ataki w Turcji przeprowadzali kurdyjscy bojownicy, dżihadyści z IS oraz radykalne organizacje lewicowe, np. Rewolucyjny Front-Partia Wyzwolenia Ludu (DHKP-C). Celem ataków często padali przedstawiciele tureckich sił bezpieczeństwa.

(j.)