Włosi idą dziś do urn - do wieczora obywatele kraju będą głosowali w wyborach parlamentarnych. Tym razem wyborcza mieszanka w słonecznej Italii jest iście wybuchowa - w sondażach prowadzą populiści, w wielki stylu powraca Sylvio Berlusconi, a demokraci obecnego premiera Matteo Renziego desperacko próbują utrzymać się u władzy. Ktokolwiek wygra, będzie musiał szukać trudnych sojuszy, bo żadna partia nie da rady rządzić sama.

Włosi idą dziś do urn - do wieczora obywatele kraju będą głosowali w wyborach parlamentarnych. Tym razem wyborcza mieszanka w słonecznej Italii jest iście wybuchowa - w sondażach prowadzą populiści, w wielki stylu powraca Sylvio Berlusconi, a demokraci obecnego premiera Matteo Renziego desperacko próbują utrzymać się u władzy. Ktokolwiek wygra, będzie musiał szukać trudnych sojuszy, bo żadna partia nie da rady rządzić sama.
Silvio Berlusconi /RICCARDO ANRTIMIANI /PAP/EPA

W przedwyborczych sondażach królują populiści z Ruchu Pięciu Gwiazd, którego liderem jest włoski komik Beppe Grillo. Ruch, który idzie do wyborów bez szczegółowego programu, za to z antysystemowymi, antyeuropejskimi hasłami, może liczyć na poparcie nawet 28 proc. 

W ostatnich latach Włosi bardzo odczuli negatywne skutki kryzysu gospodarczego i migracyjnego, z których do dziś się podnoszą - mówi w rozmowie z RMF FM Jolanta Szymańska, ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. To przekłada się na duży eurosceptycyzm włoskiego społeczeństwa, bo Włosi w dużej mierze obwiniają Unię za swoją trudną sytuację. To z kolei skutkuje wzrostem nastrojów populistycznych i dużym poparciem dla Ruchu Pięciu Gwiazd, ale też Ligi Północnej, która jest partią antyimigrancką - dodaje.

Ruch Pięciu Gwiazd, podobnie jak wszystkie włoskie partie, nie jest jednak w stanie rządzić sam, a liderzy ugrupowania konsekwentnie odrzucają koalicję z innymi ugrupowaniami. Mimo tej niechęci można sobie wyobrazić ewentualny sojusz ze wspomnianą Ligą Północną. Choć to mało prawdopodobny scenariusz, Europa bardzo się go obawia. Obie te partie są wyraźnie eurosceptyczne. Choć ostatnio złagodziły antyeuropejski kurs, to gdyby doszły do władzy, to można się spodziewać, że te postulaty powrócą, a proces reformowania strefy euro byłby wtedy w znacznym stopniu utrudniony - analizuje Szymańska.

Powrót Boskiego Silvio

Potężne poparcie dla wojujących z Unią Europejską populistów to niejedyny mocny aspekt tych wyborów. W wielkim stylu na scenę polityczną próbuje wrócić najsłynniejszy włoski skandalista, skazany za oszustwa podatkowe i korupcję polityczną Silvio Berlusconi. Nie jest kandydatem na premiera tylko dlatego, że jeszcze przez rok ciąży na nim sądowy zakaz pełnienia funkcji publicznych. To przykład tego, że po wielu aferach i kontrowersjach, włoskie społeczeństwo jest w stanie wiele wybaczyć i wiele zrozumieć ­- zauważa Szymańska.

Według ostatnich sondaży ewentualna koalicja Forza Italia Berlusconiego oraz Ligi Północnej i Braci Włoch może liczyć nawet na 36-procentowe poparcie - to najwięcej, jeśli chodzi o bloki koalicyjne (w rankingu poparcia dla każdej partii z osobna niepodzielnie rządzi Ruch Pięciu Gwiazd). To jednak wciąż za mało, żeby uformować rząd, więc nawet jeśli prawicowy blok zwycięży wybory, będzie musiał układać się z przeciwnikami. 

Renzi wróci na tarczy?

W bardzo trudnej sytuacji jest Partia Demokratyczna obecnego premiera Matteo Renziego. Centrolewicowy blok, w skład którego wchodzi ugrupowanie Wolni i Równi, zbiera w sondażach maksymalnie 29-procentowe poparcie, które zresztą systematycznie spada. Demokraci nie mają więc większych szans na samodzielne zwycięstwo.

Jest jednak inna, ciekawa możliwość. Całkiem możliwym wariantem wydaje się tzw. "wielka koalicja", czyli sojusz Partii Demokratycznej i Forza Italia. To jest scenariusz, który eurooptymiści widzieliby najchętniej - podkreśla Jolanta Szymańska. Taki rozwój wypadków gwarantowałby stabilne rządy, umiarkowaną politykę i przyzwolenie dla reform strefy euro - dodaje.

Wybory to dopiero początek

Niezależnie od tego, jaki będzie wynik wyborów - po nich na pewno można spodziewać się długiego, burzliwego i bardzo trudnego procesu formowania rządzącej koalicji. Przed każdą z sił politycznych stoi teraz perspektywa zawierania trudnych sojuszy. Wybory mają też niebagatelne znaczenie dla całej Unii Europejskiej. Wieńczą cykl wyborów w dużych państwach europejskich. Są kluczowe dla reform Unii - zaznacza Jolanta Szymańska. Ta niepewność, związana z potencjalnym przeciąganiem się rozmów koalicyjnych jest groźna, bo oddala perspektywę tych reform. A obywatele wspólnoty już czekają na konkrety - na to, że Unia zacznie się podnosić ze swoich kryzysów - przekonuje.

Włochy, jako trzecia gospodarka Unii Europejskiej, są jednym z kluczowych graczy, jeśli chodzi o proces reformowania wspólnoty. Bez nich nie da się tego zrobić, a z nimi - będzie bardzo trudno. Kraj jest w trudnej sytuacji ekonomicznej, ma wysokie długi i rosnące bezrobocie. Każdy nowy rząd będzie miał przed sobą ogromne wyzwanie - zarówno jeśli chodzi o sytuację wewnętrzną Włoch, jak i ich ważną pozycję w Unii Europejskiej. 

(az)