Na Ukrainie zakończyły się pierwsze wybory od czasów pomarańczowej rewolucji. Nasi sąsiedzi wybierali parlament oraz władze samorządowe. I tu pojawia się pytanie: czy pomarańczowy wymiesza się z niebieskim?

Według sondaży zwycięży prorosyjska Partia Regionów Wiktora Janukowycza. Za nim jest Blok Julii Tymoszenko. Trzecie miejsce zajmuje partia prezydenta Wiktora Juszczenki Nasza Ukraina. W sumie na listach znajdują się nazwiska ponad 7,5 tys. kandydatów z 45 ugrupowań politycznych (karty do głosowania mają ponad 70 cm długości).

Żadna z partii nie będzie mogła zbudować własnej większości i będzie skazana na sojusze. Wielu komentatorów zastanawia się więc, kto z pomarańczowych zdecyduje się porozumieć z przeciwnikiem sprzed półtora roku. Nieoficjalnie w Kijowie mówi się, że takie rozmowy prowadzi obóz Juszczenki. Jednak Tatiana Malarenko, politolog z Doniecka, prognozuje co innego. Tymoszenko będzie premierem, ale wszystkie pozostałe stanowiska obejmą ludzie z Partii Regionów.

Taka koalicja oznacza powrót do starej tradycji klanowości w polityce i gospodarce Ukrainy. To byłoby zaprzeczeniem wszystkich reform, których oczekują ludzie – odpowiada Julia Tymoszenko. Wygląda więc na to, że sprawa koalicji jest jeszcze otwarta.

Głosujący w Kijowie Juszczenko zapowiedział, że już jutro mają się rozpocząć rozmowy na temat koalicji w przyszłym parlamencie. Dodał, że negocjacje w sprawie tzw. pomarańczowej koalicji trwają już od jakiegoś czasu. - To ludzie muszą powiedzieć, jakiej chcą koalicji, od jutra od rana polityków czeka ciężka praca - powiedział natomiast premier Jurij Jechanurow.

Wiadomo już teraz, że nie będą to łatwe rozmowy. Sam prezydent Juszczenko nie ma jeszcze klarownej wizji realizacji swojego planu – mówi o kilku wariantach kombinacji koalicyjnych. W negocjacjach udział ma wziąć partia Janukowycza, projuszczenkowska Nasza Ukraina, blok Julii Tymoszenko i socjaliści.

Sama Ukraina nadal jest przedzielona pomarańczowo-niebieską kreską. W Doniecku na wschodzie niepodzielnie panuje Wiktor Janukowycz. Kijów z kolei będzie głosował na pomarańczowych – jednak mocniejszą pozycję ma Julia Tymoszenko. Posłuchaj relacji specjalnych wysłanników RMF:

Ukraińcy mogli głosować także za granicą. Urny wyborcze czekały na nich m.in. w lubelskim konsulacie. Głosujący, z którymi rozmawiał reporter RMF, nie są zachwyceni przemianami, jakie przez ostatni rok zaszły na Ukrainie. Nie chcą jednak powrotu do tego, co było przed Pomarańczową Rewolucją:

Do godziny 16 czasu ukraińskiego frekwencja wyborcza wyniosła ponad 40 procent. Pojawiają się jednak informacje o kolejkach przed lokalami wyborczymi i przepełnionych kartami do głosowania urnach. Z tego powodu Centralna Komisja Wyborcza zdecydowała się dostarczyć do lokali dodatkowo 20 tysięcy urn. Dodajmy, że pierwsze oficjalne wyniki ukraińskich wyborów poznamy najwcześniej jutro rano.