Na powierzchni pokrytej śniegiem i lodem nie ma nawet śladu wstrząsów, ale tylko ostatniej doby wokół wulkanu Bardarbunga ziemia zatrzęsła się około 700 razy. Kiedy Europa obawia się kolejnej chmury wulkanicznej i zakłóceń w ruchu lotniczym, mieszkańcy Islandii boją się powodzi.

"Pytanie nie brzmi czy, ale kiedy wulkan wybuchnie" - mówi geolog Palmi Erlendsson.

Pod grubą powierzchnią śniegu i lodu, w ostatnim tygodniu odnotowano 9 tysięcy drgań ziemi. To magma gotuje się kilka kilometrów pod powierzchnią ziemi. Ostatni raz z Bardarbunga wylała się 104 lata temu.

“Nigdy wcześniej nie obserwowaliśmy takiej aktywności ziemi na tym obszarze. Wulkan wybuchnie. Kiedy? To może nastąpić za kilka dni albo za rok, trudno powiedzieć" - dodaje.

Podkreśla, że konsekwencje wybuchu wulkanu zależą od kierunku, w którym popłynie magma. Jeśli do wybuchu dojdzie w miejscu, gdzie lodowiec jest najgrubszy - po eksplozji lawa zamieni się w pył. Taki scenariusz może doprowadzić do zakłóceń w ruchu lotniczym.

Sami Islandczycy mówią jednak ciągle o masie wody spod lodowca, która może zalać tereny na północ od Vatnajökull. Z tego powodu już w zeszłym tygodniu ewakuowano turystów oraz zwierzęta: stada owiec i koni.

W terenie pracują służby, zabezpieczają drogi i mosty. W krytycznych miejscach budują wały. Oblicza się, że spływająca po wybuchu wulkanu woda spod lodowca w ciągu 10 godzin dopłynie do północnych wybrzeży kraju.

"Jesteśmy przygotowani na najgorsze. Bierzemy ostrzeżenia geologów na poważnie" - powiedziała Urdur Gunnarsdottir z centrum zarządzania kryzysowego w Reykjaviku. "Obszar ten należy do północnoamerykańskiej płyty kontynentalnej. Zaczyna się tu, a kończy w Kalifornii".

W niedzielę w Kalifornii trzęsienie ziemi miało siłę 6,1 w skali Richtera. Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi w tym rejonie od 1989 roku.

źródło "Dagens Nyheter"