Wszyscy alpiniści, którzy zginęli wczoraj schodząc ze szczytu Lagginhorn w Szwajcarii, pochodzili z Niemiec - poinformowała agencja dpa, powołując się na pracownicę schroniska. Informacje te potwierdziła także szwajcarska policja.

Pięcioro alpinistów, którzy weszli na Lagginhorn (4010 m), spadło podczas zejścia w kilkusetmetrową przepaść. Szósty członek grupy, który zrezygnował z wejścia na szczyt, ponieważ nie czuł się dobrze, natychmiast powiadomił o wypadku ratowników, ale na wszelką pomoc było już za późno.

W tej grupie byli dwaj ojcowie z dwoma dorosłymi synami i z nieletnią córką - powiedziała agencji dpa pracownica schroniska. Synowie mieli po ok. 20 lat, dziewczyna ok. 15. To wielka tragedia - dodała.

Szwajcarska gazeta "Blick" twierdziła wczoraj na swej stronie internetowej, że wszystkie ofiary to Niemcy "z rejonu Berlina". "Blick" nie powołał się jednak na żadne źródło. Okoliczności ani przyczyny wypadku wciąż nie są jasne. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Lagginhorn znajduje się w Alpach Pennińskich w odległości ok. 10 km od granicy z Włochami.