Oświadczenie przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, że problemy Polski, Litwy i Estonii są problemami całej Unii Europejskiej, to wielkie zwycięstwo "nowej" Europy, przede wszystkim Warszawy - pisze dziennik "Wriemia Nowostiej", komentując wyniki piątkowego szczytu Rosja-UE koło Samary.

Jeśli chcemy wzajemnie korzystnych relacji z Unią Europejską - a władze Rosji nie dają powodów do wątpliwości, że właśnie takie są ich intencje - to trzeba będzie zmienić taktykę. Czas już zrezygnować z prób rozbijania Unii - podkreśla rosyjska gazeta piórem politologa Fiodora Łukjanowa.

Polityków osobiście zainteresowanych rozwojem kontaktów z Rosją, u sterów władzy w dużych krajach Unii Europejskiej już nie ma, a próby rozgrywania różnic w poglądach wewnątrz Unii grożą co najmniej skutkiem odwrotnym od zamierzonego - wyjaśnia dziennik. Małe kraje naturalnie nie mogą w nieskończoność blokować ogólnoeuropejskiej polityki. Nie bacząc na pogróżki z Litwy czy Estonii, jest mało prawdopodobne, aby powtórzyły one polski precedens. Mimo wszystko Polska to szczególny przypadek - zarówno pod względem skali, jak i charakterystyki historycznej. Niemcy, na przykład, mogą wywrzeć na Warszawę jedynie ograniczony wpływ. Z Wilnem i Tallinem sytuacja jest inna - wskazuje "Wriemia Nowostiej".

W opinii dziennika, rola krajów wschodnioeuropejskich w polityce Unii jest ewidentna i nieproporcjonalna do ich skromnego potencjału gospodarczego, tak więc bez normalizacji stosunków z byłymi satelitami Rosja nie ma co liczyć na sukcesy. Zdaniem gazety, nie trzeba tego czynić niezwłocznie. Nie warto stwarzać u sąsiadów wrażenia, że odnieśli zwycięstwo. Niezbędna jest pauza. Jednakże w przyszłości stosunki z nimi trzeba budować z uwzględnieniem nowego układu sił - piszą "Wriemia Nowostiej".

Według dziennika, rozbieżności wewnątrz Unii Europejskiej, spowodowane występowaniem obiektywnych problemów między starymi i nowymi członkami, Rosja rozgrywała zbyt brutalnie i prostolinijnie. Po 2004 roku Moskwa obrała kurs - w istocie rzeczy - ignorowania niesympatycznych nowych członków i maksymalnego zbliżenia z wielkimi mocarstwami kontynentalnymi - Niemcami, Włochami i Francją. Wszelako Rosja zaczęła szarżować, nie doceniając specyfiki wewnątrzunijnych mechanizmów. Wielcy akcjonariusze mają tam pakiet kontrolny, jednak blokujący pakiet znajduje się w rękach małych - przypomina gazeta.