Narkotykowy diler w rękach amerykańskich służb. Mężczyzna wpadł, kiedy pilotowany przez niego samolot zbliżył się do śmigłowca, którym podróżował Barack Obama. Początkowo Amerykanie nie wykluczali zamachu na życie prezydenta, więc w kierunku Cessny poleciały myśliwce F-16.

Pilot-diler prawdopodobnie nie wiedział że wlatuje w zamkniętą przestrzeń powietrzną, gdzie znajdował się śmigłowiec z prezydentem Barackiem Obamą na pokładzie. Wszystko działo się w okolicy Los Angeles, gdzie prezydent zbierał pieniądze na swoją kampanię. Amerykańskie myśliwce F-16 zmusiły mężczyznę do zmiany kursu i lądowania na lotnisku w Long Beach w Kalifornii. Ed Donovan, rzecznik prezydenckiej ochrony, poinformował, że pilot nie miał zamiaru zakłócić wizyty prezydenta. Jednak podczas przeszukania maszyny znaleziono 10 kilogramów marihuany. Na razie nie wiadomo, czy pilot usłyszy zarzuty.

Obama leciał w czwartek śmigłowcem z Los Angeles do nadmorskiej miejscowości Corona Del Mar. Potem wracał z powrotem. W podróży tej towarzyszył mu drugi śmigłowiec z akredytowanymi przy Białym Domu dziennikarzami. Po powrocie do Los Angeles Obama odleciał samolotem Air Force One do San Francisco.