Wolontariusz francuskiej organizacji humanitarnej „Arka Zoe” chce zaskarżyć do sądu jej szefa. Twierdzi, że członkowie organizacji byli oszukiwani. Szef zapewniał, że operację "ewakuacji" afrykańskich dzieci z Czadu popiera prezydent Sarkozy.

Działacze zostali w efekcie skazani na osiem lat przymusowych robót pod zarzutem "próby uprowadzenia" nieletnich.

Za niecałe dwa tygodnie podparyski sąd ma podjąć decyzję, jaką "zastępczą" karę odbędą we Francji wszyscy działacze skazani w Czadzie. Zdaniem większości komentatorów, wpadli oni w panikę i każdy z nich próbuje po prostu "ratować własną skórę", tym bardziej, że według ekspertów może ich czekać aż 8 więzienia. W dodatku okazało się, że prezydent Sarkozy nie będzie ich mógł ułaskawić, bo według umowy o współpracy sądowniczej pomiędzy Francją i Czadem, na mocy której wrócili oni do ojczyzny, decyzję taką może podjąć tylko prezydent Czadu, a na to się nie zanosi.

Skargi sądowe przeciwko szefowi "Arki Zoe" wniosły również francuskie rodziny, które zapłaciły tej organizacji za możliwość adopcji dzieci.