"Przepraszam za ten gest, ale musicie zaliczyć mi maturę" - powiedział maturzysta z Lombardii na północy Włoch i wyciągnął rewolwer przed komisją egzaminacyjną. Spokojną rozmową "rozbroiła" go nauczycielka gimnastyki. Ucznia zabrano do szpitala na badania.

Zdarzenie to, opisane przez włoskie media, miało miejsce we wtorek w technikum w miejscowości Casalpusterlengo, która była tzw. czerwoną strefą jako ognisko koronawirusa na początku epidemii w kraju.

Niesprawiający dotąd w szkole kłopotów 18-latek przyszedł na ustny egzamin maturalny z nienaładowanym starym rewolwerem dziadka i wymierzył go w stronę komisji. Gdy został nakłoniony przez nauczycielkę do odłożenia broni, przybyli karabinierzy. Zabrali rewolwer.

Maturzysta usłyszał zarzuty gróźb karalnych i nielegalnego posiadania broni. Prosto ze szkoły został przewieziony karetką do szpitala na badania psychiatryczne.

Po tym incydencie zawieszono na jeden dzień matury w technikum. Dyrekcja szkoły wyraziła gotowość współpracy z abiturientem i jego rodziną.

W tym roku ze względu na pandemię matura we Włoszech została ograniczona do godzinnego egzaminu ustnego ze wszystkich przedmiotów, a także ze znajomości konstytucji.