Ranni policjanci i kibice, wielu aresztowanych, zdemolowane ulice miast, poturbowane ekipy telewizyjne i fotoreporterzy - to rezultat zamieszek, które wybuchały wczoraj w niemal całych Włoszech po śmierci młodego kibica rzymskiego Lazio.

Jadący do Mediolanu na mecz z Interem kibice Lazio starli się na jednym z parkingów z fanami Juventusu. Ci jechali akurat na mecz z Parmą. Interweniowała policja, a jeden z funkcjonariuszy śmiertelnie postrzelił 26-letniego kibica Lazio - Gabriele Sandriego.

Włoska federacja odwołał mecz Interu z Lazio, ale zezwoliła na rozegranie pozostałych spotkań. Każde rozpoczęło się z 10-minutowym opóźnieniem od minuty ciszy. Piłkarze i sędziowie zagrali z czarnymi opaskami. Nie wszystkie spotkania udało się jednak rozegrać.

W Bergamo, gdzie Atalanta grała z Milanem, miejscowi bandyci próbowali sforsować ogrodzenie i wedrzeć się na płytę boiska, sędzia wówczas przerwał mecz. Z kibicami bezskutecznie mediował kapitan gospodarzy Cristiano Doni.

Wieczorem odwołano mecz Roma – Cagliari, ale chuligani i tak wykorzystali tragedię w Arezzo do swoich celów. Ponad 200-osobowa grupa zaatakowała w Rzymie koszary policyjne niedaleko Stadio Olimpico, gdzie swoje mecze rozgrywają Roma i Lazio oraz siedzibę Włoskiego Komitetu Olimpijskiego.