Silvio Berlusconi oświadczył na Lapedusie, która od miesięcy jest celem nielegalnych imigrantów, że w poniedziałek rozpocznie się operacja odsyłania ich do Tunezji. "Kiedy się dowiedzą, że każdy obywatel tunezyjski jest niezwłocznie repatriowany, ci wszyscy, którzy zamierzają to uczynić, zadadzą sobie pytanie, czy warto płacić ponad tysiąc euro przemytnikowi imigrantów i podejmować ryzyko morskiej przeprawy" - mówił premier Włoch.

Władze Lampedusy poinformowały premiera Berlusconiego, że w ciągu kilku godzin na wyspę przybyło 600 osób, w tym 250 Somalijczyków i Erytrejczyków oraz 350 Tunezyjczyków.

W poniedziałek samoloty odwiozą tych ludzi z powrotem do Tunezji na mocy porozumienia, które premier Włoch zawarł z rządem tunezyjskim. Dotyczy ono repatriacji wszystkich imigrantów przybyłych z Tunezji po 6 kwietnia, to jest po dniu zawarcia porozumienia.

Pozostali otrzymają pozwolenie na tymczasowy, półroczny pobyt w Italii z prawem poruszania się po całym obszarze Schengen.

Ta decyzja włoskiego rządu spotkała się z protestem ze strony Paryża i Berlina. Sądzę, że Francja powinna zdawać sobie sprawę, iż 80 procent przybywających tu imigrantów zapewnia, że chcą połączyć się ze swymi krewnymi we Francji - ironizował Berlusconi.