W pociągu z gazem, który eksplodował nocą na stacji Viareggio w Toskanii najpierw wykoleił się polski wagon - podają włoskie koleje. Według komunikatu państwowych kolei to polska cysterna pociągnęła za sobą kilka kolejnych, należących do niemieckich linii Deutsche Bahn. W wybuchu zginęło 13 osób, ranny został polski kierowca, który zaparkował w pobliżu torów.

Poszkodowani to głównie okoliczni mieszkańcy. Wybuch miał miejsce tuż przed północą z poniedziałku na wtorek niedaleko dworca kolejowego w Viareggio. W wyniku eksplozji zniszczone zostały także dwa budynki na ulicy, biegnącej przy torach kolejowych. W jednym z domów zginęło siedem osób, w tym dziecko.

Bezpośrednio po wybuchu ewakuowano mieszkańców kilku innych budynków, położonych niedaleko miejsca wypadku. Wstępne przesłuchania maszynistów, którzy trafili do szpitala, wskazują że zawiodły tory albo hamulce w pierwszym wagonie.

Liczący 14 wagonów pociąg jechał z La Spezia do Pizy. Nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną eksplozji. Miejscowa policja podejrzewa, iż być może doszło do uszkodzenia torów bądź zawiodły hamulce składu.

Szef służby pożarniczej z miasta Lucca Antonio Gambardella powiedział telewizji RAI we wtorek rano, że udało się opanować pożar, wywołany przez eksplozję. Ze względu na groźbę dalszych wybuchów na miejsce sprowadzono w nocy specjalne oddziały specjalizujące się w zagrożeniu bronią atomową, biologiczną i chemiczną - dodał Gambardella. Ogółem na miejscu wypadku pracuje 300 ratowników.