Mają luksusowe wille i samochody, ale nie płacą podatków. Włoska policja skarbowa postanowiła bliżej przyjrzeć się dochodom prostytutek.

Okazało się, że co najmniej setka pań pracujących w najbogatszej, północno-wschodniej części kraju, nie płaci podatku od swej działalności zawodowej. W policyjnym raporcie wyliczono, że wartość rynku płatnego seksu sięga we Włoszech od jednego do pięciu miliardów euro rocznie. Niestety, od tej kwoty do skarbu państwa nie wpływa prawie nic.

We Włoszech uprawianie prostytucji nie jest przestępstwem, ale niepłacenie podatków i oszustwa podatkowe zaczynają być ścigane z większą niż dotąd surowością, odkąd kraj przeżywa poważny kryzys finansowy.

Policja cytuje przypadek młodej kobiety z Europy Wschodniej, która zamieszkała w Italii, ale przyjmuje klientów nie tylko w Mediolanie i Rzymie, ale także w Monte Carlo, Paryżu, Nowym Jorku i w mieście Vicenza, gdzie przebywa na stałe.

Prostytutki niepłacące należnych włoskiemu skarbowi państwa podatków pochodzą głównie z Ameryki Łacińskiej, Dalekiego Wschodu i Europy Wschodniej.

U jednej z nich znaleziono podczas rewizji biżuterię, m.in. brylanty, bransoletki, naszyjniki, wartości ponad 100 tys. euro. Inna miała przy sobie w torebce biżuterię za 30 tys. euro.