30 miesięcy w więzieniu spędzi Lewis "Scooter" Libby, były szef kancelarii wiceprezydenta USA Dicka Cheneya. Sąd w Waszyngtonie był nadzwyczaj łaskawy, bo za krzywoprzysięstwo i utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości w śledztwie w sprawie domniemanego nielegalnego przecieku z CIA groziło mu nawet 25 lat więzienia.

Chodziło o przeciek, kiedy ujawniono tożsamość pracownicy Centralnej Agencji Wywiadowczej - Valerie Plame, żony emerytowanego dyplomaty Josepha Wilsona. Opozycja twierdzi, że w taki sposób administracja Busha zemściła się na Wilsonie. Dyplomata prowadził dochodzenie na temat irackich zakupów uranu w Afryce.

Po podróży do Nigru dyplomata ustalił, że nie ma w tym cienia prawdy, na dodatek oskarżył administrację USA o naciąganie danych wywiadu w celu uzasadnienia planów inwazji na Irak. Na reakcje władz w Waszyngtonie nie trzeba było długo czekać - do prasy wyciekły tajne informacje w sprawie żony dyplomaty, agentki CIA.

Ujawnienie tożsamości pracownika CIA może być w USA przestępstwem w wypadku niektórych funkcjonariuszy, w związku z czym rząd został zmuszony do powołania specjalnego prokuratora. Ten jednak nie znalazł dowodów, by to Libby ujawnił tożsamość Plame i nie jest jasne, czy byłoby to naruszeniem prawa. W czasie dochodzenia przyłapano jednak Libby'ego na sprzecznościach w zeznaniach i kłamstwach i oskarżono go o utrudnianie śledztwa. Sąd uznał go w marcu za winnego.

Nie wiadomo na razie czy i kiedy skazany trafi do więzienia. Od wyroku przysługuje odwołanie, a sędzia może odroczyć karę do czasu wyczerpania procedury apelacyjnej. Panuje przekonanie, że jeżeli Libby trafi za kratki, prezydent go ułaskawi. Robili tak poprzedni prezydenci: Bill Clinton i George H.W.Bush senior, chociaż dopiero pod sam koniec swoich rządów.

Libby powszechnie uważany jest za kozła ofiarnego, którego administracja musiała poświęcić w obliczu oburzenia opinii z powodu manipulowania przez nią informacjami wywiadu, by uzasadnić wojnę w Iraku. Jest też najwyższym rangą urzędnikiem Białego Domu skazanym w wyniku skandalu politycznego od czasu afery Iran-contras w połowie lat 80.