Wierni na całym świecie zapalili światła dla papieża-Polaka w godzinie jego śmierci, czyli o 21:37. Jan Paweł II zmarł 11 lat temu - 2 kwietnia. Na Placu Świętego Piotra odbyło się czuwanie modlitewne, któremu przewodniczył Franciszek. W uroczystości dedykowanej pamięci papieża-Polaka uczestniczyło tysiące wiernych.

Wierni na całym świecie zapalili światła dla papieża-Polaka w godzinie jego śmierci, czyli o 21:37. Jan Paweł II zmarł 11 lat temu - 2 kwietnia. Na Placu Świętego Piotra odbyło się czuwanie modlitewne, któremu przewodniczył Franciszek. W uroczystości dedykowanej pamięci papieża-Polaka uczestniczyło tysiące wiernych.
W godzinę śmierci Jana Pawła II wierni palą znicze /Andrzej Grygiel /PAP

Czuwanie modlitewne zorganizowano w przeddzień święta Miłosierdzia Bożego, ustanowionego przez Jana Pawła II w 2000 roku, gdy kanonizował siostrę Faustynę Kowalską. Papież zmarł w tę uroczystość wieczorem 2 kwietnia 2005 roku - przypominano podczas spotkania na placu Świętego Piotra, odbywającego się w Roku Miłosierdzia, ogłoszonym przez Franciszka.

Swe wystąpienie papież rozpoczął od przypomnienia o rocznicy śmierci Jana Pawła II. 

Podczas uroczystego czuwania powiedział, że spotkanie to stanowi przygotowanie do Niedzieli Miłosierdzia, “której tak pragnął święty Jan Paweł II, by spełnić prośbę świętej Faustyny".
 Franciszek mówił o wielu obliczach Miłosierdzia Bożego i zachęcał wiernych: wszyscy musimy stać się jego "narzędziami". Łatwo mówić o miłosierdziu, podczas gdy bardziej zobowiązujące jest stanie się jego świadkami - podkreślił papież. Ta droga, wskazywał, trwa całe życie i nie powinno być na niej "żadnych postojów".

Przypominał: miłosierdzie Boga przejawia się w bliskości i czułości, ale także we współczuciu i dzieleniu się z innymi, w pocieszeniu i przebaczeniu. 

Kto im więcej go otrzymuje, tym bardziej wezwany jest do tego, by je oferować innym i dzielić się nim; nie można go trzymać w ukryciu tylko dla nas samych - dodał Franciszek. Wzywał, by dostrzec oblicze Jezusa Chrystusa w tych, którzy są "dalecy, słabi, samotni, zagubieni i zepchnięci na margines", by patrzeć każdej osobie prosto w oczy. Miłosierdzie - stwierdził - nie stoi w miejscu, idzie na poszukiwanie zagubionej owieczki i raduje się, gdy ją odnajdzie.

Franciszek potępił postawy niechęci wobec ludzi ubogich i potrzebujących dodając, że wywołują one "wiele bólu". Niektórzy, jak zauważył, mówią: "wyrzućmy tych biedaków, niech śpią na ulicy".

Wiara, która nie jest zdolna do tego, by okazywać miłosierdzie, nie jest wiarą, to idee, ideologia - ostrzegł papież w emocjonalnym, częściowo improwizowanym przemówieniu. Odnotował, że "czułość stała się niemal zapomnianym słowem w dzisiejszym świecie". Jeśli chcemy naprawdę mieć pewność, że mamy wiarę, musimy zbliżyć się do ran innych i dotknąć ich - oświadczył Franciszek. Nie powinniśmy się bać miłosierdzia, to miłość, która do nas dociera i obejmuje - zauważył papież. Prosił wiernych, by pozwolili prowadzić się przez nią. Wtedy, zaznaczył, "staniemy się miłosierni jak Ojciec".

Na zakończenie wystąpienia papież wyraził pragnienie, by w każdej diecezji na pamiątkę obecnego Roku Świętego powstało dzieło miłosierdzia: szpital, ośrodek odwykowy, dom opieki dla osób starszych, przytułek czy szkoła. Zachęcił biskupów, by zastanowili się nad takimi projektami. 

Z wielu krajów do Watykanu przybyli przedstawiciele ruchów, stowarzyszeń i zakonów żyjących duchowością miłosierdzia. 

Podczas pierwszej części czuwania, przed przyjściem Franciszka, przypominano wypowiedzi Jana Pawła II i przywoływano postać świętej Faustyny Kowalskiej, która zapoczątkowała kult Miłosierdzia Bożego i zainspirowała polskiego papieża do jego szerzenia.

(mal)