Synoptycy nie mają dobrych wiadomości dla mieszkańców zalanych regionów Wielkiej Brytanii. Zapowiadają jeszcze większe ulewy w Anglii i Walii. Specjaliści boją się, że w wielu miejscach przerwane zostaną wały, nadwyrężone największą od 60 lat powodzią.

Na podtopionym polu w regionie Tewkesbury znaleziono ciało młodego człowieka. Według policji to już dziewiąta ofiara śmiertelna trwających od miesiąca deszczów i powodzi.

Woda uszkodziła wiele domów i lokali użytkowych. Nadal ponad 100 tys. osób nie ma w domach bieżącej wody, a naprawa zakładów wodociągowych potrwa co najmniej do wtorku. Dotychczas rozdano około trzech milionów butelek z wodą. Mieszkańcy wielu miast korzystają również z ustawionych na ulicach cystern. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Bogdana Frymorgena:

Wielka Brytania zmaga się z najgorszymi od 60 lat powodziami. Oficjalne dane pokazują, że okres od maja do lipca w tym roku był w Anglii i Walii najbardziej deszczowym kwartałem od 1766 r.

Popękane ulice, roztrzaskane o drzewa łodzie, barki na polach, zniszczonych 1500 domów - straty wstępnie szacuje się na 5 miliardów funtów. Mieszkańcy zalanych terenów obawiają się powrotu żywiołu. W dodatku czekają ich podwyżki cen wody i wzrost opłat za kanalizację, która musi zostać zmodernizowana.