Żaglowiec "Fryderyk Chopin", holowany po stracie dwóch masztów, powinien jutro dotrzeć do portu Plymouth - powiedział rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Dodał, że kuter rybacki, który obecnie holuje uszkodzony żaglowiec około południa dziś zostanie zastąpiony przez profesjonalny holownik wysłany przez brytyjskie służby ratownicze.

Przewiduje się, że holownik z "Fryderykiem Chopinem" potrzebują jeszcze około doby, czyli będą w niedzielę w porcie Plymouth w południowo-zachodniej Anglii - mówił Bosacki. Jak dodał, za wcześnie jeszcze mówić, o której godzinie można się spodziewać statków u wybrzeży Wielkiej Brytanii. Żaglowiec wczoraj rano przy sztormowej pogodzie (sile wiatru sięgającej 9 stopni w skali Beauforta) stracił oba maszty. Rzecznik MSZ zaznaczył, że wszyscy na pokładzie dobrze się czują i nie potrzebują opieki lekarskiej.

Jak mówił, kapitan "Fryderyka Chopina" dopiero po zacumowaniu w Plymouth zdecyduje, czy załoga będzie wracała natychmiast do kraju czy też poczeka na ewentualną naprawę żaglowca. Chociaż to jest dość mało prawdopodobne, bo te zniszczenia są dość spore - ocenił Bosacki. Zapewnił, że polskie służby konsularne są przygotowane na ewentualne przyjęcia w hotelach w Plymouth wszystkich członków załogi oraz ewentualny transport autokarem do Polski.

Już w nocy z piątku na sobotę John Rossiter z brytyjskiej straży przybrzeżnej powiedział, że żaglowiec i statek rybacki płyną na spotkanie z holownikiem, który jeśli warunki pogodowe będą temu sprzyjać, przejmie trud odholowania statku do portu.

Za "Fryderykiem Chopinem" płynie motorowa łódź ratunkowa, która wyruszyła z St Mary's, największej spośród wysp Scilly. Wcześniej z bazy morskiej na wyspach zmobilizowano helikopter przystosowany do ewakuowania rannych i udzielenia pierwszej pomocy, ale nie okazał się potrzebny.

W związku z wzięciem żaglowca na hol odprawiono inne statki, które w piątek pospieszyły mu z pomocą osłaniając go od silnego wiatru. W nocy pogoda poprawiła się.