Około 300 tys. mieszkańców stanu Wirginia Zachodnia już piąty dzień nie może pić wody z kranu, używać jej do gotowania, mycia i prania. Powodem jest wyciek chemiczny do rzeki niedaleko stolicy stanu - Charleston.

By wziąć prysznic, muszę 40 minut przed pracą dojeżdżać do znajomych - mówił w publicznym radiu jeden z mieszkańców Wirginii Zachodniej. W dziewięciu hrabstwach tego stanu szkoły oraz restauracje wciąż są pozamykane, a ludzie ustawiają się w kolejkach po wodę rozdawaną za darmo przez straż pożarną.

Choć władze stanowe poinformowały, że poziom zanieczyszczenia już się znacznie obniżył, wciąż nie wiedzą, kiedy zezwolą na używanie wody.

Powodem takiej sytuacji jest wyciek z magazynu firmy Freedom Industries, gdzie przechowywano chemikalia wykorzystywane w przemyśle górniczym.

Do tej pory na szczęście zatruło się niewielu ludzi (z około 160 osób, które trafiły na izby przyjęć, w szpitalu pozostaje wciąż sześć), ale sprawa wywołała dużą debatę na temat przepisów o ochronie środowiska w USA.

(abs)