Wiceprezydent Joe Biden spotkał się dziś z z Krajowym Stowarzyszeniem Strzeleckim i innymi aktywistami na rzecz swobodnego dostępu do broni. Zapowiedział, że w najbliższy wtorek przygotuje dla prezydenta Baracka Obamy serię zaleceń, co należy zrobić, aby uniknąć tragedii podobnych do tej, do której doszło w szkole w Newtown. Od kul szaleńca zginęło tam 26 osób, w tym 20 dzieci.

Dzień przed spotkaniem z lobbystami wiceprezydent rozmawiał z działaczami ruchu na rzecz ograniczenia dostępu do broni i ofiarami przemocy. Powiedział wtedy, że administracja nie będzie się oglądać na Kongres i może wprowadzić odpowiednie zarządzenia mocą samej władzy wykonawczej.

Ta zapowiedź wzbudziła panikę wśród wielu posiadaczy broni. Sklepy z tej branży notują obecnie rekordowe obroty. Gun lobby pod wodzą krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego planuje kontrofensywę w przyszłym tygodniu. Jego republikańscy sojusznicy w Kongresie oświadczają, że nie dopuszczą do zaostrzenia restrykcji. "Jedyne, co może powstrzymać złego faceta ze spluwą, to inny facet ze spluwą" - ocenia szef tej organizacji Wayne LaPierre.

Plan amerykańskiego rządu obejmuje m.in. zakaz broni automatycznej typu wojskowego i uniemożliwienie sprzedaży broni na targach wiejskich, gdzie omijany jest nakaz sprawdzenia nabywcy pod kątem ewentualnej karalności i leczenia psychiatrycznego. Przewiduje też ograniczenie dopuszczalnej zawartości magazynków do broni i kontrolę nabywców amunicji.

Koalicja zwolenników swobodnego dostępu do broni planuje krajową akcję protestu przeciw wszelkim próbom w tym kierunku. Ma się ona odbyć 19 stycznia, tuż przed inauguracją drugiej kadencji Obamy w Waszyngtonie.