Polacy podobnie jak żołnierze pozostałych kontyngentów ISAF przybyli do mojego kraju, aby zaprowadzić porządek i sprawić, by znów było bezpiecznie – mówi specjalnemu wysłannikowi RMF FM do Afganistanu tamtejszy wiceprezydent, brat legendarnego komendanta Sojuszu Północnego Ahmada Szaha Massouda - Ahmada Zia Massouda.

Już tylko tygodnie dzielą 1200 polskich wojskowych od rozpoczęcia bardzo trudnej bojowej misji w ramach Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa Afganistanu ISAF na południu coraz bardziej niespokojnego kraju.

Ahmad Massoud: Polacy podobnie jak żołnierze pozostałych kontyngentów przybyli do mojego kraju, aby zaprowadzić porządek i sprawić, by znów było bezpiecznie. To podstawowy obowiązek wojsk NATO. Niestety, w ostatnich latach zdarzało się, że dochodziło do rzeczy bardzo złych. Mam nadzieję, że Polscy nie będą brali w tym udziału.

Jan Mikruta: Mówiąc o tych niedobrych wydarzeniach, co pan prezydent ma na myśli? Czy jakieś inne kontyngenty popełniają tu jakieś poważne błędy?

Afganistan to bardzo tradycyjny kraj, nasi mieszkańcy są przywiązani do wielowiekowych zwyczajów i tradycji. A wojska międzynarodowe nie zwracają na to uwagi. Żołnierze bez powodu, nie zwracając na to uwagi, wchodzą na przykład do afgańskich domów i brutalnie przeszukują. Dla Afgańczyków to potwarz, której się nie zapomina.

Jan Mikruta: Czy to już jest regularna wojna domowa według pana?

Ahmad Massoud: Mimo wszystko nie przeceniałaby jednak realnej siły talibów. To partyzanci, tylko tak potrafią walczyć. Nie sądzę, żeby osiągnęli znaczące sukcesy.

Jan Mikruta: te ataki partyzanckie mimo wszystko są jednak bardzo niebezpieczne. Żołnierze w nich jednak giną. Jakie miałby pan przesłanie do Polaków, a przede wszystkim do tej części, która była przeciwna udziałowi Polski w tej misji.

Ahmad Massoud: Jesteśmy bardzo wdzięczni Polakom, za to, że zechcieli nam pomóc. Marzenie mieliśmy i mamy wspólne – wolność. Wierzę w to, że nasz narody będą ze sobą znakomicie współpracować.

Jan Mikruta:Panie prezydencie, muszę to pytanie zadać. Czy pan wie, gdzie jest Osama bin Laden?

Ahmad Massoud: Wierzę, że jest w Pakistanie, podobnie jak mułła Omar. W Afganistanie nie ma ich na pewno od dawna. Jestem przekonany, że Osama ukrywa się albo gdzieś na pograniczu, albo w samym Pakistanie.

Jan Mikruta:Jak to jest według pana możliwe, że minęło 6 lat - Amerykanie są gotowi wypłacić dziesiątki milionów dolarów nagrody i nie są w stanie namierzyć Bin Ladena i Omary?

Ahmad Massoud: Kwestie bezpieczeństwa w Afganistanie rzeczywiście kuleją. Odpowiedź pozostaje zagadką. My Afgańczycy sami nie rozumiemy, dlaczego nie możemy sobie z tym poradzić.