Przywódcy związkowi w Grecji, zwołali na wtorek 24-godzinny strajk. Będą protestować przeciwko reformie emerytur przyjętej przez rząd. Przewiduje ona m.in. podniesienie wieku emerytalnego dla wszystkich obywateli do 65. roku życia, zlikwidowanie wcześniejszych emerytur oraz obniżenie ich wysokości. Ustawę tę musi jeszcze przyjąć parlament.

We wtorek sparaliżowany zostanie m.in. transport morski. Otwarta ma zostać przestrzeń powietrzna, ponieważ kontrolerzy lotów zapowiedzieli, że nie będą uczestniczyć w proteście. Część lotów może jednak zostać odwołana, bo do strajku na niektórych lotniskach chce się przyłączyć personel naziemny. Na lotnisko w Atenach nie będą kursować pociągi oraz kolejki.

Szpitale będą przyjmować tylko pacjentów z zagrożeniem życia. O zamknięcie sklepów prosiły swoich członków stowarzyszenia handlowców. Sektor publiczny i banki, będą funkcjonować w ograniczonym zakresie.

Rząd Grecji, dotkniętej przez kryzys, zobowiązał się do reform w ramach porozumienia z krajami strefy euro i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Dostanie za to pomoc finansową wysokości 110 mld euro w ciągu trzech lat.

Grecja ma 2,6 mln emerytów. Teraz przeciętna emerytura to 720 euro. Gdyby nie przeprowadzono reform, wydatki na emerytury sięgnęłyby w 2020 roku 13 proc. PKB, a w 2050 roku - 24 proc. - ostrzegał minister pracy Andreas Lowerdos, powołując się na prognozy Komisji Europejskiej.