Od poniedziałku we Francji obowiązuje zakaz noszenia w miejscach publicznych muzułmańskich zasłon, takich jak burka czy nikab - informują media nad Sekwaną. Za złamanie tego przepisu grozi nawet w niektórych wypadkach do roku więzienia.

We wrześniu ubiegłego roku francuski parlament przyjął ustawę zakazującą noszenia burek i nikabów we wszystkich miejscach publicznych, w tym w autobusach, sklepach, parkach i na ulicach miast. Francja była drugim, po Belgii, krajem europejskim, którego parlament przyjął zakaz noszenia muzułmańskich zasłon zakrywających kobietę od stóp do głów.

Zgodnie z wolą parlamentarzystów, ustawa wchodzi w życie dopiero w sześć miesięcy po przyjęciu, dzięki czemu Francuzi mieli mieć czas na oswojenie się z nowymi przepisami.

Według ustawy, kobieta łamiąca wspomniany zakaz może otrzymać grzywnę do 150 euro. W pewnych wypadkach sąd może nakazać - zamiast lub oprócz kary pieniężnej - obowiązkowy udział na własny koszt w kursie przypominającym o "wartościach republikańskich".

Rok więzienia lub 30 tys. euro grzywny grozi zaś osobie, która siłą nakłania kobiety do wkładania burek, nikabów czy innych tego rodzaju zasłon; kary mogą być dwukrotnie wyższe, jeśli osoba zmuszana do noszenia tych zasłon jest nieletnia.

Jedna z nich, muzułmanka mieszkająca na paryskich przedmieściach, powiedziała radiu France Info, że nie zamierza się ugiąć i będzie nosić nikab, choć do jej porzucenia namawiają ją jej mało religijni rodzice. To moja wolność i nikt nie może mi mówić, jak mam praktykować moją religię - oświadczyła.

Bardziej niż grzywny obawia się ona agresji ze strony "zwykłych" Francuzów, gdyż niedawno - jak opowiedziała - pewien mężczyzna spoliczkował ją publicznie za to, że nosi nikab. Kobieta twierdzi, że w ostateczności jeśli jej życie we Francji stanie się nieznośnie, wyemigruje do kraju swojego pochodzenia - Maroka.