Około tysiąca mieszkańców dwóch wsi na północy Birmy znalazło się w pułapce z powodu toczących się tam zażartych walk między birmańską armią a rebeliantami. Jak pisze agencja Associated Press, ciężarówki czekają w pogotowiu na wywiezienie stamtąd cywilów.

Jeden z mieszkańców Lone Khin, miasta leżącego nieopodal rozgrywających się walk w stanie Kaczin, powiedział AP, że wielu ludzi, w tym dzieci, szukało schronienia w buddyjskich klasztorach i kościołach katolickich. Na razie nie ma informacji o ofiarach, czy rannych wśród ludności cywilnej.

Rzecznik rebeliantów Dawng Hka poinformował, że do tej pory wojsko nie pozwalało przewieźć cywilów w bezpieczne miejsce.

W 2011 roku rządzący Birmą od 1962 r. wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej. Prezydent Thein Sein rozpoczął wówczas dialog z demokratyczną opozycją, przywrócił prawo do organizowania strajków i tworzenia związków zawodowych, uwolnił setki opozycjonistów, mnichów buddyjskich, dziennikarzy i adwokatów. Jednym z problemów, z jakimi wciąż boryka się Birma, są napięcia między grupami etnicznymi i wyznaniowymi.

Lud Kaczin stanowi jedną z najliczniejszych mniejszości etnicznych w Birmie. Grupa ta od dawna domaga się autonomii, a władze Birmy reagują na te żądania represjami.