U wybrzeży Nowej Zelandii trwa walka z czasem. Straż przybrzeżna wypompowuje paliwo z kontenerowca "Rena". Prawie dwa tygodnie temu jednostka utknęła na rafie.

Z pływającego pod liberyjską flagą statku już wyciekło około 350 ton toksycznego paliwa, do morza wpadły też setki kontenerów. Synoptycy zapowiadają załamanie pogody, a to z kolei oznaczałoby wstrzymanie akcji. Każdy dzień zwłoki to większe zagrożenie, że pęknięty kontenerowiec przełamie się na pół. Pod pokładem statku jest nadal tysiąc ton oleju.

Pojutrze mają zostać przesłuchani kapitan i drugi oficer jednostki. Prawdopodobnie usłyszą zarzuty nieodpowiedzialnego kierowania kontererowcem. W wyniku toksycznego wycieku z "Reny" zginęło ponad 1300 ptaków, to największa katastrofa naturalna w rejonie Nowej Zelandii od kilkudziesięciu lat.