Donośny głos zamiast kartki i długopisu - to najbardziej przydaje się w trwających prawyborach demokratycznych w stanie Nevada. Nie odbywają się bowiem one w typowej procedurze głosowania, ale w formie specjalnych zebrań, gdzie zwolennicy Hillary Clinton i Baracka Obamy usiłują przekonać się nawzajem do swojego kandydata.

Prawybory są bardzo malownicze. W dużej sali zbiera się kilkaset osób, które siadają lub stoją w swoich obozach. W jednym rogu są zwolennicy Hillary, w drugim Obamy, a po bokach niezdecydowani albo popierający innych kandydatów. Najpierw przekrzykują się nawzajem i próbują przekonać; później liczy się te osoby i uzyskuje wynik danego kandydata.

Jeżeli są dwa podobne, albo jeżeli jest dwóch liderów i pozostali z pojedynczymi głosami to następuje druga tura, czyli walka o te pojedyncze głosy. Znowu zamieszanie, krzyki, argumenty, dyskusje. I kolejne liczenie osób w każdym z obozów. Trochę to skomplikowane, ale ostatecznie daje wynik prawyborów.