Proces byłego papieskiego kamerdynera rusza w sobotę w Watykanie. Paolo Gabriele będzie odpowiadał za kradzież tajnych dokumentów z apartamentu Benedykta XVI. Mężczyźnie grozi do czterech lat więzienia.

Na ławie oskarżonych w sobotę zasiądzie też pomocnik majordomusa, informatyk Claudio Sciarpelletti, który był zatrudniony w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Grozi mu kara do roku pozbawienia wolności.

Jeśli zapadnie wyrok skazujący, obaj oskarżeni odbywaliby kary we włoskim więzieniu, gdyż w Watykanie jest jedynie areszt żandarmerii.

Pierwsza taka rozprawa

Proces w małej sali sądowej trybunału przy placu świętej Marty na terenie Państwa Watykańskiego to pierwsze takie postępowanie karne w historii tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Po raz pierwszy sądzona będzie osoba z tak bliskiego otoczenia papieża.

Przewodniczącym składu sędziowskiego będzie 69-letni prezes trybunału Państwa Watykańskiego Giuseppe Dalla Torre.

Oskarżeni będą mieli po jednym obrońcy. Jeden z dwóch adwokatów majordomusa zrezygnował wcześniej z tej funkcji w związku ze sporem na temat linii obrony.

Nie wyklucza się, że na świadków mogą być powołani: osobisty sekretarz Benedykta XVI ksiądz Georg Gaenswein, trzy świeckie kobiety prowadzące apartament papieża i trzej kardynałowie ze specjalnej komisji, powołanej w kwietniu przez Benedykta XVI dla wyjaśnienia okoliczności masowego wycieku dokumentów. Purpuraci-detektywi - Hiszpan Julian Herranz, Słowak Jozef Tomko i emerytowany metropolita Palermo Salvatore De Giorgi - po dochodzeniu sporządzili raport dla papieża, jego treści jednak nie ujawniono.

Papież może ułaskawić sądzonych

Benedykt XVI może w każdej chwili ułaskawić sądzonych. Wiadomo już, że Gabriele poprosił o to papieża w liście.

Majordomus, oczekujący na proces w areszcie domowym w mieszkaniu za Spiżową Bramą, ma nadzieję, że na rozprawie będzie mógł przedstawić pobudki, jakie nim kierowały. Najbliżsi kamerdynera mówią, że Gabriele postanowił upublicznić dokumenty, "widząc, jak wiele złych rzeczy dzieje się wokół papieża". W wywiadzie telewizyjnym nagranym zimą, przed aresztowaniem, ale nadanym w całości dopiero we wrześniu, Gabriele przyznał, że chciał pomóc Benedyktowi XVI. "Papież chce zrobić porządki, ale napotyka trudności", "do tej pory ukrywano w Watykanie to, co chciano" - zauważył. Wyraził opinię, że to, co dzieje się za Spiżową Bramą, "jest nie do pomyślenia", i nazwał Watykan "królestwem hipokryzji".

Obecny stan kamerdynera, aresztowanego w maju, rodzina określa jako "psychiczne wyczerpanie".

Sądowy finał afery Vatileaks

Proces papieskiego kamerdynera to sądowy finał afery nazywanej Vatileaks, czyli masowego wycieku poufnych dokumentów zza Spiżowej Bramy. Wśród nich znajdowały się listy hierarchów do papieża oraz zaszyfrowane noty watykańskiej dyplomacji, dotyczące kulisów działalności Kościoła na całym świecie.

Ogromny zbiór tych materiałów został opublikowany wiosną w książce włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego "Jego Świątobliwość". Wymiar sprawiedliwości Stolicy Apostolskiej przyznał, że nie ma prawnych możliwości ścigania Nuzziego, który tajne dokumenty otrzymał od majordomusa papieża.

Dotychczas rozprawy w watykańskim sądzie dotyczyły najczęściej drobnych przestępstw, na przykład kradzieży kieszonkowych na placu świętego Piotra. Komentatorzy podkreślają, że to najbardziej kłopotliwa sprawa sądowa w najnowszej historii Kościoła, a Watykan wolałby nie nadawać jej rozgłosu.