Na pomoc polskiemu żaglowcowi "Fryderyk Chopin" wezwano profesjonalny holownik. Jeśli operacja się powiedzie, jednostka powinna znaleźć się w porcie najwcześniej w sobotę rano. Armator jednostki Dominik Pietrowski zapewnił, że wszystkie osoby przebywające na pokładzie żaglowca są bezpieczne. Jednostka straciła w czasie sztormu dwa maszty i dryfuje obecnie w odległości około 160 km na południowy zachód od brytyjskich wysp Scilly.

Na pokładzie jednostki znajduje się 47 osób, w tym 36 nastolatków. To uczestnicy Szkoły pod Żaglami. W porcie w Falmouth nasi konsulowie przygotowali już hotel dla załogi. Jeśli będzie taka potrzeba, przyjedzie tam razem z naszymi konsulami dwójka polskich psychologów. Mamy zabezpieczony ewentualny transport autokarowy do Polski, jeśli będzie taka potrzeba. Chociaż niewykluczone, że zniszczenia na statku okażą się tak małe, że załoga spróbuje płynąć dalej - poinformował na konferencji prasowej rzecznik MSZ.

Wcześniej nieudane próby holowania polskiego żaglowca podjęły dwa statki handlowe. Później po jednostkę wysłano profesjonalny holownik. Jeśli jednak pogoda się nie poprawi, cała operacja się opóźni, choć holownik wezwano właśnie dlatego, że on powinien poradzić sobie ze sprowadzeniem "Fryderyka Chopina".

W związku z uszkodzeniem polskiego żaglowca Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło specjalną infolinię dla rodzin załogi statku: 22 523 94 48.