Prawie 40-stopniowe upały w Rzymie dają się we znaki nie tylko rzymianom i turystom, ale i patrolującym ulice strażnikom miejskim. Funkcjonariusze, czuwający nad porządkiem w Wiecznym Mieście, coraz częściej mdleją z gorąca.

Rzymscy strażnicy miejscy nie wytrzymują 6-godzinnych zmian, podczas których regulują ruch stojąc na skrzyżowaniach w pełnym słońcu na rozpalonym asfalcie i wdychając spaliny. Funkcjonariusze, zarówno mężczyźni jak i kobiety, zaczęli skarżyć się masowo na zawroty głowy, trudności ze wzrokiem. Notuje się także liczne przypadki zasłabnięć - poinformowały związki zawodowe działające w ich szeregach.

Zwrócono uwagę, że sytuacja ta stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia przedstawicieli straży, ale i dla kierowców. W każdej chwili może się okazać, że funkcjonariusz, kierujący ruchem ulicznym, z powodu złego samopoczucia traci nad nim panowanie.

Nowe zasady pracy dla strażników w centrum

Dlatego dowództwo tej formacji postanowiło zmienić zasady pracy z powodu upału, na razie tylko w centrum Wiecznego Miasta. Godziny pracy mają być krótsze i zgodnie z rozporządzeniem strażnicy będą częściej zamieniać się na stanowiskach kierowania ruchem na osłonecznionych ulicach. Ta decyzja jednak wzbudziła protesty strażników, pełniących służbę w pozostałych dzielnicach.

Upał w historycznym centrum jest taki sam, jak na peryferiach - mówią zirytowani funkcjonariusze. Przypominają, że to oni, a nie ich koledzy spod Koloseum, zmagają się w każdy weekend w skwarze z największym wyzwaniem, jakim jest zapewnienie porządku na wszystkich zablokowanych przez samochody drogach, prowadzących nad morze.

Od kilku dni stolica Włoch jest w gorącym uścisku Minosa, mitologicznego króla Krety. Jego imieniem nazwano kolejny już tzw. antycyklon, który przyniósł front afrykańskich upałów.